Importerzy z Chin jeszcze nie sięgają po transport lotniczy

Nie widać nerwowych ruchów wśród importerów z Chin. Na razie nie korzystają z transportu lotniczego, za to uważniej patrzą na Turcję.

Publikacja: 09.01.2024 18:09

Importerzy z Chin jeszcze nie sięgają po transport lotniczy

Foto: PLL LOT

Przekierowanie kontenerowców z Morza Czerwonego i Kanały Sueskiego na dłuższą o 3,5 tys. mil morskich wokół Afryki wydłuży czas dostawy o 3-4 tygodnie. 

– Wszelkie zakłócenia „na morzu” czy w portach morskich natychmiast przekładają się na wzrost zainteresowania transportem lotniczym. To, co obecnie dzieje się na Morzu Czerwonym przekłada się nie tylko na wydłużony czas dostawy czy większe zużycie paliwa, ale na brak kontenerów a w konsekwencji na spiętrzenie towarów w portach. To oznacza wyższe koszty transportu, przechowywania i obsługi naziemnej w portach i magazynach. Nawet jeśli sytuacja ta szybko się ustabilizuje, zakłócenia w transporcie potrwają znacznie dłużej i przełożą się na długoterminowy spadek zainteresowania transportem morskim. Powrót do normalności może zabrać nawet do kilku miesięcy od ustania zakłóceń – przewiduje country manager R-Bag Poland Olga Palec-Furga. 

Dodaje, że transport lotniczy i morski to system naczyń połączonych. – Nadawcy w trosce o terminowość dostaw i bezpieczeństwo towarów, zaczynają brać pod uwagę przewóz drogą lotniczą nawet jeśli muszą liczyć się ze znacząco wyższymi kosztami. Warto też pamiętać, że transport lotniczy wspiera utrzymanie płynności finansowej firmy, bo towary docierają znacznie szybciej do odbiorcy a co za tym idzie płatność za nie również – wskazuje Palec-Furga. 

Podkreśla, że transport lotniczy znalazł zastosowanie do wszystkich rodzajów towarów włącznie z nisko wartościowymi takimi jak ubrania, buty, zabawki, chemia domowa, FMCG itd. Większość firm, którym zależy na czasie, wybiera inne opcje, takie jak transport towarów koleją bezpośrednio z Azji do Europy czy serwis lotniczy z wykorzystaniem portów w Ałmaty oraz Astanie – wskazuje Seafreight Product Director – CEE w Rohlig Suus Logistics Przemysław Komar. 

Dodaje, że kryzys na Morzu Czerwonym powoduje, że cały czas powstają opcje, które zapewnią ciągłość łańcuchów dostaw, również w przewozach z i do krajów bezpośrednio dotkniętych problemami z brakiem bezpiecznych rozwiązań morskich. – Z tego powodu w Suusie otworzyliśmy nowy serwis z Europy na Bliski Wschód. Z portów w Gdyni czy Gdańsku (transit time – 30 dni), a także w Koprze (transit time – 20 dni) zapewniamy transport morski do Damietty oraz Port Said w Egipcie, gdzie towar jest przeładowywany i dostarczany do Arabii Saudyjskiej z wykorzystaniem frachtu drogowego – opisuje Komar. 

Czytaj więcej

Niemcy sparaliżowane falą protestów

Czy w tej sytuacji sięgną po szybszy transport lotniczy z Chin? – Według mnie jest jeszcze za wcześnie, aby zaobserwować wzmożone zainteresowanie klientów alternatywnym transportem lotniczym z dwóch powodów: - klienci jeszcze nie zostali bezpośrednio dotknięci poprzez obniżenie stanów magazynowych do poziomów krytycznych, - naturalną alternatywą dla transportu lotniczego pozostaje opcja kolejowa i w jej kierunku zwraca się zainteresowanie importerów – uważa Air & Rail Freight Country Manager Raben Piotr Toczyłowski. 

Zaznacza, że od wielu miesięcy obserwuje wzmożone zainteresowanie importerów rynkiem tureckim, który jest logistycznie bardziej stabilny i tańszy. Przewiduje jednak większy popyt na transporty lotnicze z Dalekiego Wschodu, raczej jednak będzie to trend zgodny z chronologią kalendarza - wzmożonego ruchu towarowego przed chińskim nowym rokiem. – Sądzę, że klienci bazujący na transporcie morskim będą w stanie wytrzymać dodatkowe 20 dni tranzytu przesyłki i nie będą decydować się na transport lotniczy w okolicach 4 dol. za kilogram frachtu – wskazuje Toczyłowski. 

Czytaj więcej

Czy Poczta Polska doczeka rekompensaty?

Przypomina, że przed wydarzeniami na Morzu Czerwonym IATA opublikowała raporty o prognozowanym wzroście rynku azjatyckiego na rok 2024 z przyrostem 3,6 % względem 2023. – Według mnie, odzwierciedla to wiarygodnie aktualny i spodziewany stan podaży oraz przewidywania ruchu towarowego i transporcie lotniczym cargo – dodaje Toczyłowski.Zwiększonego zainteresowania transportem lotniczym nie obserwują także przewoźnicy. – Jest zbyt wcześnie, aby ocenić skutki kryzysu na Morzu Czerwonym i wydłużenia drogi morskiej z Azji. Nasza organizacja nie zanotowała na ten moment w Azji żadnych odchyleń z tego powodu. Otrzymujemy pewne sygnały, że klienci w Indiach, Korei i częściowo w Japonii przygotowują się do potencjalnego wzrostu popytu przewozów cargo w następnym tygodniu. Chiny natomiast przygotowują się aktualnie do przerwy noworocznej, zatem ich reakcję zapewne poznamy później – przypuszcza dyrektor Biura Cargo i Poczty PLL LOT Michał Grochowski. 

Przekierowanie kontenerowców z Morza Czerwonego i Kanały Sueskiego na dłuższą o 3,5 tys. mil morskich wokół Afryki wydłuży czas dostawy o 3-4 tygodnie. 

– Wszelkie zakłócenia „na morzu” czy w portach morskich natychmiast przekładają się na wzrost zainteresowania transportem lotniczym. To, co obecnie dzieje się na Morzu Czerwonym przekłada się nie tylko na wydłużony czas dostawy czy większe zużycie paliwa, ale na brak kontenerów a w konsekwencji na spiętrzenie towarów w portach. To oznacza wyższe koszty transportu, przechowywania i obsługi naziemnej w portach i magazynach. Nawet jeśli sytuacja ta szybko się ustabilizuje, zakłócenia w transporcie potrwają znacznie dłużej i przełożą się na długoterminowy spadek zainteresowania transportem morskim. Powrót do normalności może zabrać nawet do kilku miesięcy od ustania zakłóceń – przewiduje country manager R-Bag Poland Olga Palec-Furga. 

Pozostało 80% artykułu
Lotniczy
Lotnictwo musi stosować coraz więcej kosztownych paliw syntetycznych
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Lotniczy
CPK będzie o 20 mld zł tańsze i wiemy kiedy powstanie
Lotniczy
CPK przechodzi pod skrzydła Ministerstwa Infrastruktury
Lotniczy
Zapchane niebo i lotniska
Lotniczy
Ryanair zarobił prawie 2 mld euro