Spadki na rynku tradycyjnej korespondencji nie są zaskoczeniem – Poczta Polska notuje je od ponad 10 lat. To efekt przede wszystkim zmian w sposobie komunikacji między ludźmi czy cyfryzacji społeczeństwa. Jednak stan epidemii przyspieszył ten negatywny trend. I to znacząco.
Czytaj więcej w: Paczkomaty wyprzedziły kurierów
W wyniku tzw. e-substytucji poczty w całej Europie doświadczają spadków – w latach 2013-2016 średnia sięgała ponad 4 proc. rocznie. Ujemna dynamika w kolejnych latach wynosiła już 7-10 proc. W Polsce w tym okresie popyt na listy początkowo malał o blisko 7 proc., ale już w 2019 r. – o 9 proc. Prognozy Poczty Polskiej (PP) pokazywały, że spadki na poziomie właśnie ok. 10 proc. rocznie będą utrzymywać się w kolejnych latach. Jednak podczas pandemii ilości nadawanych przez instytucje, firmy oraz klientów indywidualnych gwałtownie runęły – w marcu br. było ich o 26 proc., a w maju o 18 proc. mniej niż przed rokiem. Kryzys może poważnie odbić się na kondycji państwowej spółki, bo listy to wciąż główne źródło przychodów PP.