Czym zarządzają członkowie związku, skoro nie ma statków pod polską banderą?
Rozdział funkcji właścicielskich od zarządczych nastąpił wiele lat temu. Kto inny jest właścicielem statku, kto inny operatorem. Właścicielami są najczęściej banki, fundusze inwestycyjne. Trzy czwarte pływających na świecie statków nie jest zarządzanych przez właścicieli. To nie oni odpowiadają za skompletowanie załogi, zapewnienie jej utrzymania, zakup części zamiennych, napraw i przygotowanie budżetu, lecz specjalizujące się w zarządzaniu statkami firmy. Dobrym przykładem może być norweska firma Green Management, której prezesem byłem przez ostatnie 8 lat. Właściciel stwierdził, że lepiej będzie, jeżeli skorzysta z wysokokwalifikowanych polskich pracowników, ale nie będzie zmuszał ich do migracji do Norwegii, tylko otworzy im biuro w Polsce. Wszyscy są zadowoleni: pracownicy z wysokich pensji, pracodawca z niskich kosztów.
Członkowie naszego związku zarządzają statkami armatorów zagranicznych, głównie z Norwegii, Niemiec i Holandii.
Zawsze słyszałem że polscy specjaliści pracują za granicą…
Sam wiele lat spędziłem poza krajem i rodaków spotykałem od Hamburga, przez Londyn po Hong Kong. Pływają na wielu statkach i są cenionymi specjalistami, ale wołałbym, aby ta blisko 40-tysięczna grupa pracowała także dla naszego kraju. Mamy również 10-tysięczną grupę Polaków pracujących w zarządach firm żeglugowych na całym świecie, na stanowiskach od inspektorów technicznych po dyrektorów firm i spółek. Oni również chętnie wróciliby do kraju gdyby były miejsca pracy. A te możemy stworzyć przez otwieranie w Polsce firm zarządzających statkami.