Statek wyrusza z Kłajpedy, zawija do Gdyni, Goeteborga i Bremerhaven, a po drugiej stronie Atlantyku cumuje w Nowym Jorku, Filadelfii i Norfolk. Wraca bez odwiedzania niemieckiego portu.
Spedytorzy oceniają tę inicjatywę przychylnie. – Od dłuższego czasu odnotowywany jest wzrost popytu na przewozy do USA, a czas wyczekiwania na wolne miejsce wydłuża się. Stąd trafna rynkowo decyzja MSC, która ułatwi życie eksporterom i spedytorom. Zawinięcia do innych portów są konieczne, bo nie generujemy jeszcze w Polsce dostatecznego wolumenu. Czynią one serwis stabilniejszym, wydłuża to jednak czas dostawy i podraża koszt jego obsługi, co wpłynie na wysokość stawek frachtowych. Niewykluczone, że decyzja armatora poprawy serwisu bierze się ze spodziewanego schłodzenia koniunktury, lub antycypowania zmian rynkowych w przypadku pomyślnego dla Ukrainy przebiegu konfliktu zbrojnego – analizuje przewodniczący Polskiej Izby Spedycji i Logistyki Marek Tarczyński.
Czytaj więcej
Niezależnie od politycznych zawirowań, tabor kolejowy musi być modernizowany. Potrzebne są lokomotyw do przewozów międzynarodowych.
Plany MSC chwali także Aniela Kuptel, menedżer ds. Obsługi i Rozwoju Kluczowych Klientów, z działu Sea Freight Raben Logistics Polska. – Bezpośrednie połączenie z Polski do USA, z szacowanym czasem tranzytu 13 dni, na pewno spotka się z dużym zainteresowaniem branży przemysłu motoryzacyjnego, gdzie najczęściej to czas dostarczenia części do produkcji na bazie „just in time” ma największe znaczenie. Podobnie z eksportem żywności w kontenerach chłodniczych, gdzie termin przydatności do spożycia gra kluczową rolę – ocenia przedstawicielka firmy Raben.
Porównuje, że dotychczasowe połączenia oferują przewozu z Gdyni do Nowego Jorku w 20-30 dni z przeładunkiem na statek oceaniczny np. w Bremerhaven to. – Czas ten wydłuża się często przez opóźnienia statków dowozowych łączących Gdynię z portami w Niemczech czy Holandii. Porty w Europie Zachodniej borykają się z kongestią, przez co połączenia dowozowe są niestabilne. Bezpośredni serwis z Gdyni do USA bez potrzeby przeładunku w Bremerhaven zmniejszy ryzyko opóźnień dostarczenia towaru – podkreśla Kuptel.