Przedstawiciele koncernów zgormadzeni 6 grudnia w Brukseli na konferencji klimatycznej zapewnili, że zmniejszą emisję CO2 zgodnie z narzuconymi przez polityków wymaganiami, ale jednocześnie podkreślili, że ta ewolucja nie może odbyć się bez zdecydowanej zmiany polityki UE oraz państw członkowskich.
Na początku roku UE przyjęła cel ograniczenia emisji dwutlenku węgla przez samochody ciężarowe o 15 proc. do 2025 roku i o 30 proc. do roku 2030 w stosunku do 2019 roku. Koncerny tłumaczą, że uzyskanie redukcji wymaga dużych inwestycji w alternatywne układy napędowe.
Koncerny obawiają się, że z powodu wyśrubowanych cen nowej technologii, popyt na nią będzie znikomy. Przykładem mogą być samochody napędzane ciekłym gazem ziemnym (LNG), które są o połowę droższe od napędzanych zwykłym dieslem.
Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów ACEA wskazuje, że 98,3 proc. samochodów ciężarowych o dmc powyżej 3,5 tony napędzanych jest silnikami wysokoprężnymi. Zaledwie 0,01 proc. napędzanych jest elektrycznością i 0,4 proc. gazem. – Jeżeli zaczynamy od takiego stanu i mamy przekonać przewoźników do zakupów pojazdów zeroemisyjnych, Europa musi pilnie wprowadzić przewidywalne działania – uważa przewodniczący sekcji producentów pojazdów ciężarowych ACEA Gerrit Marx.
Jako niezbędne wymienił budowę infrastruktury zasilania zarówno pojazdów elektrycznych jak i gazowych, a także wprowadzenie zachęt do zakupu ekologicznych pojazdów.