Z informacji Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych wynika, że negocjatorzy porozumieli się co do wszystkich kwestii łącznie z tymi najtrudniejszymi:
– wprowadzono obowiązek powrotu ciężarówki do kraju siedziby co 8 tygodni;
– operacja kabotażowe będą wykonywane na dzisiejszych zasadach: 7 dni i 3 operacje, ale wprowadzono także 4-dniową przerwę (cooling off) pomiędzy kolejnymi operacjami kabotażowymi w tym samym kraju;
– kierowcy będą mogli odebrać 2 skrócone odpoczynki pod rząd i wrócić do domu przed trzecim tygodniem;
– spod zasad delegowania zostały wyjęte operacje tranzytowe oraz bilateralne; delegowaniem objęty został kabotaż oraz operacje cross-trade z wyjątkiem 2 operacji doładunku lub rozładunku w ramach danej operacji bilateralnej.
Ustalono 18-miesieczny okres przejściowy na cały Pakiet Mobilności. To oznacza, że w zasadniczej części zacznie obowiązywać pod koniec 2021 roku. Wprowadzono dłuższe okresy przejściowe np. na zasady dotyczące tachografów czy pojazdów lekkich.
– Porozumienie musi jeszcze zostać przyjęte przez Parlament Europejski oraz państwa członkowskie. Proces ten może potrwać do wczesnej wiosny przyszłego roku – ocenia stały przedstawiciel ZMPD przy UE Margareta Przybyła.

W trójstronnych negocjacjach brali udział także polscy europosłowie. „Po 10 godzinach negocjacji dopchnięto wątły kompromis w sprawie Pakietu Mobilności. Mamy na stole pakiet przepisów, których wdrożenie będzie bardzo trudne i kosztowne. Nie jest to powód do optymizmu. Nawet nowa KE nie poparła tego porozumienia” – pisze na twitterze poseł Kosma Złotowski.

Poseł PO Elżbieta Łukacijewska jest zawiedziona. „Walczyłam do końca aby zapisy były wyważone, udało się zablokować odniesienie do Rzym I. Szkoda że nad zdrowym rozsądkiem zwyciężyły interesy zachodnich związków zawodowych.