Paliwa alternatywne, jak CNG, LNG i energia elektryczna zdobywają uznanie użytkowników oraz inwestorów. Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych podaje, że wiosną działało w Polsce ponad 668 stacji ładowania pojazdów elektrycznych. 34 proc. stanowią szybkie stacje ładowania prądem stałym (DC), a 66 proc. wolne ładowarki prądu przemiennego (AC). Obecnie najwięcej punktów oferuje GreenWay Polska (270), ale intensywne plany rozwoju zapowiadają koncerny paliwowe oraz spółki energetyczne. Jeśli wierzyć deklaracjom, do 2022 r. punktów takich będzie ponad 3 tysiące.
CZYTAJ TAKŻE: Rośnie udział autobusów z „zielonym” napędem
W Europie rozwój usług dla transportu profesjonalnego nie pozostaje w tyle. Za pomocą DKV, jednej z bardziej popularnych kart paliwowych sektora TSL lub konkurencyjnej UTA, można dziś zapłacić w 28 tysiącach punktów ładowania prądem w Niemczech, Austrii, Francji, Belgii i Holandii, a firma zapowiada wkrótce taką funkcjonalność także w Wielkiej Brytanii, Włoszech i Szwajcarii. Wśród paliw alternatywnych gorące dyskusje toczone są dziś wokół LNG. DKV oferuje płatności kartą paliwową w swojej sieci już w kilkudziesięciu takich punktach w Europie, liczba ta ma wzrosnąć w przyszłym roku wraz z otwarciem nowych stacji w Niemczech. Według danych NGVA Europe najwięcej stacji LNG znajduje się w Hiszpanii (22), Holandii (21), Wielkiej Brytanii (18), we Włoszech (10) oraz Francji (9).
fot. AdobeStock
W Polsce póki co mamy tylko dwie publiczne stacje z LNG, być może do końca 2019 r. ich liczba wzrośnie do 10. – Zainteresowanie LNG jest coraz większe, co ma związek z zerową stawką na myto w Niemczech dla pojazdów napędzanych gazem. Jednak trzeba pamiętać, że obniżona stawka obowiązywać będzie tylko przez dwa lata, natomiast samochody napędzane gazem są o ok. 60 proc. droższe. W przełożeniu na kwotę, mówimy o cenie ok. 45 000 euro wyższej – to dużo. Firmy mają w związku z tym obawy, czy inwestując w takie samochody, zdążą je zamortyzować – zauważa dyrektor generalny DKV Euro Service Polska Michał Bałakier.