Komitet Obrony Przewoźników i Pracodawców Transportu z siedzibą w Siedlcach alarmuje, że po stronie białoruskiej, za zamkniętą granicą czeka na wjazd do Polski blisko tysiąc ciężarówek z polskimi rejestracjami.
Niestety samochody nie mogą skorzystać z objazdu, bowiem Białoruś przepuszcza polskie samochody tylko przez przejścia graniczne z Polską, a do 12 września czynny był tylko jeden: terminal w Koroszynie.
Czytaj więcej
W samochodach osobowych, lekkich pojazdach użytkowych i pojazdach ciężarowych elektryfikacja będz...
Zbyt mało czasu
Przewodniczący KOKPiT Rafał Mekler zarzuca MSWiA, że dało około 50 godzin na przygotowanie się przewoźników do nowej sytuacji. – Na Białorusi zostało kilkaset polskich ciężarówek i kilkanaście autobusów. Wjazd na Białoruś jest ograniczony czasowo, po przekroczeniu kilku dni na jakie zezwala celnik na granicy na wjazd pojazdu („wremienny wwoz") właściciel pojazdu dostaje mandat, a pojazd może zostać zarekwirowany przez władze Białorusi. Wyjechać przez Litwę nie można, pojazdy i kierowcy są uwięzieni – denerwuje się Mekler.
Na Białoruś wjeżdżało z Polski ok. 600-700 samochodów dziennie. Większość zmierzała do magazynów celnych w Brześciu, gdzie następował przeładunek lub przepinka naczep. – chłodnie z lekami mogły jechać nawet do Rosji, Kazachstanu czy innych państw Azji Środkowej. Większość jednak dokonywała przeładunków na Białorusi – wyjaśnia Tomasz Borkowski z KOKPiT.