Dozbrojenie polskiej armii wymaga setek nowych ciężarówek, na czym korzysta dostawca taboru, należąca do PGZ spółka Jelcz. Położony pod Wrocławiem zakład produkuje rocznie do pół tysiąca ciężarówek, ale potrzeby są dwa razy większe.
Choć niegdyś Jelcz należał do największych fabryk w Polsce, spółka pozbyła się pięciu ogromnych hal i została w jednej, która teraz jest zbyt ciasna, szczytowo może wyjechać z niej 700-800 aut rocznie. Niezbędna jest kolejna i spółka rozgląda się za nowymi terenami, aby zbudować drugi zakład. Z tak powiększonej fabryki będą wyjeżdżać Jelcze trzeciej generacji.
Czytaj więcej
Wielkopolska firma zdobyła największy w Europie kontrakt na dostawę wodorowych autobusów.
Producent przygotował 3 podwozia: z napędem 4x4, 6x6 i 8x8. Prototypowania w Jelczu zbudowała pojazdy na samo koniec sierpnia i przyjechały one na lawetach. Zaraz po kieleckich targach trafią na zakładowe próby i po wprowadzeniu koniecznych poprawek, na początku roku, spółka przekaże samochody do badań państwowych, w Wojskowym Instytucie Techniki Pancernej i Samochodowej. WITPIS właśnie kończy budowę nowego torów prób.
Prace nad nową generacją Jelczy rozpoczęły się wraz z podpisaniem 14 grudnia umowy na dostawę 59 podwozi specjalnych oraz pojazdów amunicyjnych dla przewozu wyrzutni i rakiet K239 Chunmoo i HIMARS. Opiewająca na 330 mln zł, zapewniła także fundusze na przygotowanie podwozi z niezależnym zawieszeniem.