Klincz na granicy z Ukrainą. "Pod pozorem pomocy jadą luksusowe auta czy jachty"

Branża przewozów drogowych uważa, że ministrowie transportu wyczerpali możliwości negocjacyjne i dla rozwiązania problemów przewoźników potrzebne są rozmowy na poziomie premierów lub prezydentów.

Publikacja: 28.11.2023 17:06

Kolejka tirów na drodze do przejścia granicznego w Dorohusku 16 listopada 2023 roku.

Kolejka tirów na drodze do przejścia granicznego w Dorohusku 16 listopada 2023 roku.

Foto: Robert Przybylski

Rośnie niechęć do protestów na polsko-ukraińskiej granicy. Ukraińcy chwytają się nieczystych sposobów, aby wykrzywić obraz protestujących w odbiorze społecznym. Mer Lwowa zapewnia, że pomoc humanitarna jest blokowana, co spotkało się z ripostą m.in. Fundacji Zakres, która zapewnia, że wszystkie transporty z pomocą docierają bez opóźnień. Także protestujący przewoźnicy uważają, że mer mija się z prawdą, a pomoc humanitarna jedzie jako priorytet. Wskazują za to na inny problem. – Pod pozorem pomocy jadą klocki lego, węgiel drzewny, luksusowe samochody, a ostatnio jacht. Ukraińscy przewoźnicy podrabiają dokumenty transportowe i apelujemy do służb o kontrole i walkę z fałszerstwami – apeluje jeden z protestujących Jacek Sokół. 

Szczebel wyżej

Po dwóch wizytach wiceministra infrastruktury Ukrainy Serhija Derkacza w Polsce, gdzie dla niepoznaki ubrany w dres zachęcał ukraińskich kierowców do żywiołowych protestów, trudno oczekiwać od ukraińskiego resortu transportu gotowości do dyskusji na temat warunków wykonywania przewozów międzynarodowych. – Napisaliśmy apel do premiera i prezydenta, ponieważ na poziome ministrów jest klincz. Problem może zostać rozwiązany jedynie na poziomie premiera lub prezydenta – uważa prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych Jan Buczek. 

Czytaj więcej

Przepychanki na granicy z Ukrainą

Przypomina, że przedsiębiorcy transportowi od lat domagają się udrożnienia przejść granicznych, na których od dekad stoją długie kolejki tirów. – Praca służb na przejściu granicznym nie jest synchronizowana, co niepotrzebnie wydłuża czas odpraw – wskazuje Buczek. 

Paweł Ozygała, jeden z przewoźników protestujących w Dorohusku podkreśla, że przedsiębiorcy nie zejdą z drogi bez rozmowy i rozwiązania ich problemu, jakim jest wypychanie polskich firm z polskiego i unijnego runku przez ukraińskich przewoźników. – Na przejściu w Zosinie czeka na wjazd do Polski 2117 pustych ciężarówek. Na przejściu w Niżankowicach to kolejne 2358 pustych aut (oba nie są blokowane). Przecież one nie będą na pusto jechały do Niemiec czy Francji, lecz podejmą ładunki w Polsce, aby dostarczyć je w kolejnych krajach leżących na trasie. W ten sposób ukraińskie firmy weszły na unijny rynek korzystając z niego w pełni, ale nie ponosząc żadnych kosztów dostosowawczych, które my musieliśmy ponieść – porównuje Ozygała. 

Zaznacza, że do końca tygodnia zapadnie decyzja o blokadzie kolejnych przejść, w tym w Zosinie i Niżankowicach. 

Polski podatnik zapłaci

Nieoczekiwanie dla protestujących KE zaprosiła w południe 28 listopada na rozmowy dwie godziny później. Dyrektor sekcji transportu lądowego w DG Move Kristian Schmidt przedstawił 10 punktów o jakie strona unijna chciałaby oprzeć rozejm w sporze polscy przewoźnicy ukraińscy - unijni. – Większość to stare zasłyszane już od strony ukraińskiej propozycje, które niewiele wnoszą, i były tak naprawdę powtórzeniem tego co wcześniej słyszeliśmy. Zmiany naprawdę kosmetyczne, bo co dadzą nam cztery pasy na przejściu granicznym, gdzie i tak wiodą do mostu na Bugu który jest wąskim gardłem. Czy propozycja oddzielnej e-kolejki dla pustych aut, gdy taka jest właśnie w Niżankowicach i Zosinie – wymienia jeden z protestujących przewoźników Rafał Mekler. 

Czytaj więcej

Przewoźnicy kolejowi szykują się na boom w transporcie na Ukrainę

Przyznaje, że nowością była propozycja ewentualnych odszkodowań za straty związane ze zwolnieniem Ukrainy z systemu zezwoleń (strat nikt nie negował) przy czym zaznaczono, że należy te odszkodowania wypłacać ze środków krajowych. – Polski podatnik ma dopłacać do polskiego transportu bowiem ten ponosi straty, gdzie końcowym beneficjentem jest państwo obce! Nie ma na to zgody! Chcemy zezwolenia i granice bez ukraińskiej e-kolejki! Stoimy nadal – podkreśla Mekler.

Polskie firmy już od dawna tracą udziały w obsłudze rynku ukraińskiego, czyli w przewozach dwustronnych. W pierwszych dziewięciu miesiącach 2021 roku wykorzystanie zezwoleń przez stronę polską wyniosło 38 proc., gdy w 2019 roku wykorzystali 49 proc. należnych zezwoleń. W obu tych latach ukraińskie firmy wykorzystały cały kontyngent i występowały o jego zwiększenie. Po wejściu w życie umowy transportowej między Unią Europejską i Polską, następuje utrata rynku unijnego.Na te trudności nałożył się kryzys gospodarczy i wyraźne zmniejszenie liczby ładunków i spadek cen usług, co tylko pogorszyło sytuację. 

Czytaj więcej

Świnoujście czeka najazd tirów

Przez każde z przejść, przed którymi trwają protesty przejeżdża pomimo blokady ok. 200 ciężarówek z paliwem pomocą humanitarną ładunkami komercyjnymi. To 2-2,5 razy mniej niż przed blokadą. Ukraińskie Ministerstwo Infrastruktury szacuje, że na wjazd na Ukrainę czeka w Polsce 2100 ciężarówek. Interfax Ukraina opublikował badania, z których wynika, że na skutek blokady przejść ceny towarów na Ukrainie wzrosną. W poprzednim tygodniu ceny gazu LPG wzrosły o jedną trzecią. 

Drogowy
Kierowcy ciężarówek mistrzami bezpieczeństwa
Drogowy
Ofiara kryzysu: znika legendarny belgijski Van Hool
Drogowy
Fatalny marzec dla przewoźników drogowych
Drogowy
Przewoźnicy domagają się zawieszenia wydawania licencji
Drogowy
Unia Europejska w strefie spadków rejestracji ciężarówek