Lotniczy fracht potknął się o procedury

Powolne odprawy i brak firm ze statusem znanego nadawcy blokują w Polsce rozwój lotniczych przewozów ładunków, a państwu przynoszą duże straty w przychodach celno-skarbowych.

Publikacja: 16.06.2022 16:08

Lotniczy fracht potknął się o procedury

Foto: Piotr Lorenc, LOT

LOT przymierza się do wdrożenia floty frachtowców. – Symulujemy wpływ zasilenia floty przez frachtowce, dzięki którym zwiększyłby się przychód z przewozów cargo. Jednak na tak dużych maszynach nieco trudniej jest przeprowadzić operacje za- i rozładunkowe niż na samolotach pasażerskich, które oprócz pasażerów przewożą także cargo. Jest to związane z ograniczoną liczbą nadawców i dostępną infrastrukturą – przyznaje dyrektor Biura Cargo i Poczty PLL LOT Michał Grochowski.

Zatkane lotnisko 

Załadunek lub rozładunek jednego Boeinga 777 jest ekwiwalentem siedmiu operacji Dreamlinera. – LOT miał u szczytu ruchu lotniczego w 2019 roku 15 Dreamlinerów i już wtedy notowaliśmy kłopoty z przepustowością warszawskiego portu lotniczego. Przy założeniu, że na lotnisku Chopina pojawiają się dwa takiej wielkości samoloty frachtowe, zrobiłaby się jeszcze trudniejsza, a kontrola bezpieczeństwa takiej ilości ładunków byłaby dość dużym wyzwaniem – alarmuje Grochowski.

Przekonuje też, że większa liczba urządzeń skanujących nie jest właściwym rozwiązaniem ze względu na wysokie koszty i potrzebny czas. Jego marzeniem są duże ilości skontrolowanego pod względem bezpieczeństwa frachtu, w gotowych do załadunku jednostkach ładunkowych. – LOT jest przygotowany, realizuje oraz posiada stosowne kompetencje do obsługi takiego łańcucha dostaw – zapewnia Grochowski. 

Rozbudowa floty LOT-u o frachtowce to dobry interes także dla państwa. Transport lotniczy wykorzystywany jest w przemyśle spożywczym oraz e-commerce. Służy także do przewozu towarów wysokiej jakości (np. elektroniki) i pilnej potrzeby (np. produkty lecznicze, szczepionki czy organy do przeszczepów). Dlatego zwiększenie możliwości realizowania przewozów tych towarów przyczyni się do wzrostu polskiego PKB. 

Także import jest generatorem przychodów dla państwa, z uwagi na nałożone cła i podatki. W 2020 roku było to ponad 10 mld euro od przesyłek importowych przez UE drogą lotniczą. Unijne porty lotnicze zapewniają państwom bardzo wysokie wpływy z ceł towarów przez nie odprawianych. Samoloty przewożą rocznie 0,5 proc. tonażu światowego handlu, ale lotnicze ładunki stanowią 40 proc. jego wartości. Ponadto od dóbr transportowanych samolotami pobierane są najwyższe cło oraz podatek VAT. 

Czytaj więcej

Brakuje pieniędzy na zabezpieczenie celne ładunków przewożonych na Ukrainę

Eksperci są zgodni, że do 2045 roku lotniczy transport ładunków będzie rozwijać się w średniorocznym tempie wynoszącym 3,5-4,2 proc. Polska ma szanse na szybszy wzrost i zdobycie wpływów z ceł i podatków. Jednak aby to się stało, musi spełnić kilka warunków.  

Drenowany rynek

Po pierwsze Polska powinna obsługiwać towarowy ruch lotniczy z własnego terenu. W Polsce przeładunki lotniczego cargo wynoszą 130 tys. ton rocznie, reszta trafia do dużych portów lotniczych w zachodniej Europie. – Te przeładunki mogłyby sięgać 500 tys. ton w ciągu roku, w tym 200 tys. ton mogłoby pochodzić z eksportu, a 300 tys. ton z importu. Ponadto według ekspertów, średni przeładunek w krajach regionu Europy Środkowo-Wschodniej wynosi 1,5 mln ton. Węgrzy szacują tożsamy potencjał rynku – zaznacza Grochowski. Dodaje, że graniczna przepustowość całej infrastruktury na polskich lotniskach to 200 tys. ton eksportu. Więcej skanery nie przerobią. 

PLL LOT są liderem polskiego rynku lotniczego i według WorldACD zajmują piąte miejsce wśród krajów Europy Centralnej i Wschodniej z przewozami wynoszącymi 50 tys. ton rocznie przy dużym zbilansowaniu importu oraz eksportu. 

Czytaj więcej

Nadchodzą historyczne podwyżki cen w lotniczym cargo

Tymczasem ładunki z Polski zasilają infrastrukturę zachodnią. – Polskie cargo jest masowo wywożone ciężarówkami z Polski, gdzie wcześniej przechodzi kontrolę bezpieczeństwa i zdarza się nawet, że powraca do nas w specjalnie zbudowanych, bezpiecznych ładunkach jako cargo zagraniczne. W celu skrócenia łańcucha dostaw i wytworzenia bardziej racjonalnych mechanizmów, LOT Cargo został ambasadorem programu Znany Nadawca, dzięki któremu można w znaczny sposób skrócić cały proces i przynieść jasne korzyści ekonomiczne dla nadawców. Klienci jako znani nadawcy korzystający z tego rozwiązania, ponoszą dużo mniejsze koszty obsługi załadunków: brak kosztów screeningu, niższe o 25 proc. koszty handlingu, praktycznie brak kosztów reklamacji związanych z uszkodzeniami ładunków i co najważniejsze, pierwszeństwo w handlingu – wskazuje Grochowski. 

Jednak nowo tworzone w Polsce fabryki często są projektowane w taki sposób, aby ich przesyłki lotnicze mogły być przewożone na obce lotniska transportem drogowym. Prowadzi to do wyłączenia Polski z łańcucha dostaw i zmniejszenia wykorzystania krajowej infrastruktury lotniczej.

Kto zapewnia bezpieczeństwo?

Kluczową sprawą dla rozwoju polskiej gospodarki, transportu lotniczego i w tym cargo lotniczego jest jak największa liczba podmiotów o statusie znanego nadawcy. 

Czytaj więcej

Kazachstan inwestuje w porty morskie

Znani nadawcy to producenci, których ładunki cargo nie muszą być dokładnie kontrolowane na lotnisku. Ten etap odbywa w fabryce, dzięki czemu spedytorzy lub w ich imieniu agenci handlingowi mogą szybko zbudować jednostki ładunkowe i sprawnie załadować samoloty. – Władze Niemiec i Holandii wprowadziły zapisy mówiące, że bezpieczeństwo w lotnictwie zależy od producentów i to oni zmuszeni są do pozyskania statusu bezpiecznego nadawcy. W Polsce mamy 15 podmiotów ze statusem znanego nadawcy, w Niemczech jest ich ponad 1700 – porównuje Grochowski. 

Jednak w Niemczech masa ładunków lotniczych sięga 5 mln ton. We Francji lotnicze przewozy ładunków są o połowę mniejsze, a liczba firm ze statusem znanego nadawcy wynosi 797. W mniejszej Holandii takich firm jest 386, w Szwajcarii 575, a w Wielkiej Brytanii 515. 

Czytaj więcej

W TSL pierwsze półrocze równie dobre jak 2021 rok, ale na horyzoncie ochłodzenie

Bank Światowy ocenia, że procedury celne są kluczowe dla sprawnego funkcjonowania lotniczych przewozów ładunków. W rozwiniętych krajach administracje celne i przewoźnicy wyeliminowali 24-godzinny czas na odprawę ładunków eksportowych. Skanowanie odbywa się przed utworzeniem ładunków spaletyzowanych. Duże porty lotnicze przyjmują ładunki, które uzyskały status bezpieczny poza lotniskiem. Następnie są one ładowane na pokład zaraz po dowiezieniu do portu lotniczego.

Kurierska przyszłość lotnictwa 

W ostatnich latach znacząco wzrosła rola e-handlu, co też uwzględniamy w naszych rozważaniach. Niestety w Polsce odprawy celne trwają dłużej niż w zachodnich europejskich krajach, dlatego są mniej korzystnie dla tej branży – uważa Grochowski. 

Wskazuje też, że chociaż Polska jest zagłębiem magazynowym dla gigantów e-handlu, to wszystkie obiekty otrzymują towary w ramach połączeń cargo lub przesyłki lotnicze z Lipska, Liege czy Amsterdamu. – Tak dzieje się właśnie z powodów ograniczeń celnych. Przepisy są przecież takie same dla wszystkich krajów, ale niektóre kraje są bardziej skuteczne, inne mniej. Spedycja morska to jednak nie to samo co lotniczy e-handel. Mamy dużą liczbę małych przesyłek – np. 10 tys. listów w jednym samolocie. W Polsce przesyłki są traktowane indywidualnie, na zachodzie administracja stosuje wyrywkowe kontrole. Wynika to z szacunku strat i zysków, które pojawiają się w rozwoju infrastruktury – tłumaczy Grochowski. 

Czytaj więcej

Sankcje uderzyły rykoszetem w stacje LNG dla ciężarówek i ich właścicieli

Firmy w e-handlu liczą każdą godzinę jako czas i pieniądze. – W Polsce doręczenie do magazynu kurierskiego przesyłki spoza UE, której wartość wynosi 150 euro potrafi trwać 3 tygodnie. Firmy, takie jak Alibaba czy Amazon nie zaakceptują tak długich terminów. To jest już jednak rola administracji państwowej, aby dostosować przepisy do panujących realiów i wprowadzić takie reguły, aby służyły polskiemu biznesowi – podsumowuje Grochowski. 

LOT przymierza się do wdrożenia floty frachtowców. – Symulujemy wpływ zasilenia floty przez frachtowce, dzięki którym zwiększyłby się przychód z przewozów cargo. Jednak na tak dużych maszynach nieco trudniej jest przeprowadzić operacje za- i rozładunkowe niż na samolotach pasażerskich, które oprócz pasażerów przewożą także cargo. Jest to związane z ograniczoną liczbą nadawców i dostępną infrastrukturą – przyznaje dyrektor Biura Cargo i Poczty PLL LOT Michał Grochowski.

Pozostało 94% artykułu
Drogowy
W przewozach ekspresowych stawki poszły w górę, cały czas brak dostawczaków
Drogowy
Kosztowna administracja zezwoleniami dla przewozów nienormatywnych
Drogowy
Ukraina już odbudowuje mosty i drogi, potrzebne miliardy euro
Drogowy
Ukraińscy przewoźnicy pożegnali tanie paliwo
Drogowy
Koszty wypadków drogowych w Polsce zmalały w 2021 roku