Po objęciu busów obowiązkiem posiadani licencji na transport, rynek wysechł. – Dostępność przewoźników, którzy są w stanie wykonywać transporty poza granicami Polski jest nadal o jedną trzecią niższa względem sytuacji sprzed zmiany przepisów – przyznaje Damian Misiek, właściciel zarządzający firmy spedycyjnej Done! Deliveries, która specjalizuje się w przewozach ekspresowych samochodami lekkimi.
Długi czas oczekiwania
Podkreśla, że ci, którym się udało przejść administracyjne procedury, cieszą się wyższymi stawkami. – Około 30 proc. firm transportu lekkiego złożyło dokumenty do GITD, ale wciąż czeka na licencję. Średni czas oczekiwania wynosi 6 tygodni, jednak jeżeli wniosek zawiera jakiekolwiek błędy formalne - wydłuża się o kolejne 6-8 tygodni – szacuje Misiek.
Przedstawiciele przewoźników także zżymają się na czasochłonne procedury administracyjne. – Wydawanie licencji w Czechach trwa 7 dni – porównuje prezes zarządu Polskiej Unii Transportu Leszek Luda.
Uważa, że w przypadku licencjonowania pojazdów do 3,5 tony dmc, niestety zawaliła administracja rządowa. – Pakiet mobilności został uchwalony 20 sierpnia 2020 roku. Od wtedy było wiadomo, że samochody od 2,5 do 3,5 t DMC będą musiały posiadać zezwolenie i licencję na wykonywanie transportu międzynarodowego od 21 maja 2022. Niestety ustawa, która pozwalała na wydawanie takich licencji zaczęła obowiązywać dopiero 5 lutego 2022 roku, czyli ok. 75 dni roboczych przed datą graniczną. Nikt nie wiedział wcześniej, ile jest takich firm w Polsce. Szacuje się, że nawet 50 tys. przedsiębiorstw świadczyło usługi transportowe przed wejściem w życie tych przepisów – przypuszcza Luda.
Uważa, że 5 lutego, po wejściu w życie ustawy, nie było instrumentów które pozwalałyby małym firmom, które nie sporządzają bilansu, wykazać się odpowiednim zabezpieczeniem finansowych.