Dla ładowarek jest moc, na farm fotowoltaicznych już nie

Rozbudowa floty elektrycznych ciężarówek wymusi budowę setek ładowarek. Mogą one wyczerpać moce przyłączeniowe.

Publikacja: 11.06.2022 20:55

Dla ładowarek jest moc, na farm fotowoltaicznych już nie

Ładowarka ZPUE

Foto: Robert Przybylski

Volvo zamierza sprzedać w tym roku 15 elektrycznych ciężarówek, gdy w ub.r. udało się znaleźć chętnego na 1 samochód. Za to przyszły rok ma być znacznie lepszy: szwedzka marka liczy na sprzedaż kilkudziesięciu e-ciężarówek.

Czytaj więcej

Najlepszy rok w historii branży TSL. Ranking Logistyki

Podobne wyzwania stoją przed handlowcami innych marek, ponieważ wszystkie zobowiązały się do zmniejszenia emisji CO2. Co prawda od strony prawnej jeszcze nie jest wszystko zapięte na ostatni guzik, ale politycy dogadali się z koncernami co do podstawowych spraw. Teraz tylko KE musi podliczyć rok bazowy, czyli 2019 co nie będzie łatwe, ponieważ administracje państw nie mają precyzyjnych danych o sprzedaży aut. Tymczasem sprawa jest niebagatelnej wagi: przekroczenie emisji to kara 700 euro za każdy ponadnormatywny gram CO2 od każdego zarejestrowanego w danym roku samochodu. 

Tworzy się rynek ładowarek

Do elektrycznych aut potrzebne są ładowarki. Ciężarówki z akumulatorami o pojemności 500-600 kWh potrzebują ładowarek dużych mocy. Takie urządzenia są kosztowne, ładowarka o mocy 200-300 kW to wydatek 75-90 tys. euro. 

Firmy leasingowe już mają w ofercie usługę finansowania ładowarek. – Ładowarki finansujemy na dłuższy okres niż elektryczny samochód. W programie Mój elektryk jedna trzecia czy jedna czwarta ładowarek elektrycznych leasingowych jest u nas. Wiemy, jak wystąpić o dotacje i opanowaliśmy te procedury – zapewnia dyrektor rynku transportu ciężkiego w PKO Leasing Piotr Gąska. 

Czytaj więcej

Drożyzna ściga przewoźników samochodowych i ich dostawców

Do rachunku za urządzenie trzeba doliczyć jeszcze koszty instalacji, które choć mniejsze, swoje także znaczą. 

Te wydatki należy wymnożyć przez spodziewaną liczbę urządzeń. W Polsce używanych jest 520 stacji ładowania autobusów elektrycznych, które dostarczają ponad 70 MW mocy, w ponad 50 miastach, wynika z raportu Polskiej Izby Rozwoju Elektromobilności i TransInfo.pl. 

Raport McKinsey ACEA wskazuje, że w 2030 roku powinno być zainstalowanych w Europie 279 tys. ładowarek dla ciężkich pojazdów, 84 proc. w bazach. Pozostałe powinny stanąć na parkingach i w miejscach nocnego postoju taboru. 

Komisja Europejska przewiduje do 2030 roku 15-krotny wzrost liczby ładowarek w stosunku do stanu obecnego, analitycy McKinsey szacują, że liczba ładowarek w USA wzrośnie w tym samym czasie 20-krotnie. Tylko na tych dwóch rynkach nakłady na infrastrukturę szybkiego ładowania mogą przekroczyć łącznie 200 mld euro. 

Czytaj więcej

Kolej pędzi ku stacji „automatyzacja”

Największym dostawcą ładowarek niezmiennie pozostaje zielonogórska firma Ekoenergetyka Polska, która uruchomiła w Polsce 437 stacji ładowania o łącznej mocy 61 MW. Kolejne miejsca na podium należą do warszawskiego Medcomu (16 proc. - 85 stacji ładowania) i łódzkiej Eniki (3 proc. - 13 stacji ładowania). 

Tłok wśród dostawców 

Specjalizująca się w szybkich i ultraszybkich ładowarkach zarówno dla samochodów osobowych, ciężarowych i autobusów Ekoenergetyka Polska eksportuje 80 proc. produkcji. – W tym rynku mamy powyżej 20-procentowy udział, a w przypadku ładowarek do autobusów mamy w granicach 35-40 proc. rynku – szacuje współzałożyciel firmy i prezes jej zarządu Bartosz Kubik. 

Czytaj więcej

Zakaz rejestracji spalinowych aut osobowych i lekkich dostawczych od 2035 roku

Produkcja urządzeń odbywa się w fabryce w Zielonej Górze, która jest właśnie rozbudowywana, a całkowite zatrudnienie wzrośnie z 650 do tysiąca osób. Zakład produkuje 3 tys. ładowarek rocznie, za 2 lata zwiększy wydajność do 10 tys., a za 4-5 lat wzrośnie do 50 tys. Spółka wznosi cały zespół fabryk. 

Ładowarki produkuje warszawska firma Medcom. Wykorzystuje japońskie półprzewodniki z węglikiem krzemu, w czym jest światowym pionierem. 40 proc. akcji Medcom należy do Mitsubishi Electric, które jednocześnie dostarcza półprzewodniki.

Z blisko 10-letnim opóźnieniem w ten segment weszła spółka ZPUE. Włoszczowski producent stacji transformatorowych zatrudnia 2,5 tys. osób i wyprodukował już kilkanaście stacji o mocy 150 kW, a pracuje nad urządzeniami dwa razy większej mocy. – Zainteresowanie ofertą jest gigantyczne. To najlepszy moment wejścia na rynek – zapewnia menadżer ds. sprzedaży magazynów energii Dział Rozwoju Nowych Technologii ZPUE Błażej Fidrocki. 

Czytaj więcej

Polskie ogniwo paliwowe już pracuje

Spółka, w której pracuje odda do użytku pierwszą stację w Łodzi na przełomie września i października. Zapewnia, że kwestia podłączenia stacji nie jest problemem. – Stacje są mniejsze od farm fotowoltaicznych i się nie słyszy o problemach – zaznacza Fidrocki. W przypadku farm sieci średnich napięć już nie mają mocy przyłączeniowych. 

Volvo zamierza sprzedać w tym roku 15 elektrycznych ciężarówek, gdy w ub.r. udało się znaleźć chętnego na 1 samochód. Za to przyszły rok ma być znacznie lepszy: szwedzka marka liczy na sprzedaż kilkudziesięciu e-ciężarówek.

Podobne wyzwania stoją przed handlowcami innych marek, ponieważ wszystkie zobowiązały się do zmniejszenia emisji CO2. Co prawda od strony prawnej jeszcze nie jest wszystko zapięte na ostatni guzik, ale politycy dogadali się z koncernami co do podstawowych spraw. Teraz tylko KE musi podliczyć rok bazowy, czyli 2019 co nie będzie łatwe, ponieważ administracje państw nie mają precyzyjnych danych o sprzedaży aut. Tymczasem sprawa jest niebagatelnej wagi: przekroczenie emisji to kara 700 euro za każdy ponadnormatywny gram CO2 od każdego zarejestrowanego w danym roku samochodu. 

Pozostało 85% artykułu
Przewozy
Potrzebne unijne pieniądze na Via Carpatia i Rail Carpatia
Rynek
Wojna na Ukrainie omal nie wykoleiła rynku magazynowego
Logistyka Kontraktowa
Kurierzy i przesyłki reklamowe ciągną rynek pocztowy, Poczta Polska traci rynek
Elektromobilność
Ekoenergetyka o całe lata przed Siemensem
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Morski
Ukraińska pszenica z Gdańska