Po zawaleniu przez statek mostu dojście do portu jest zablokowane. Statki rozładują się w innych portach. – Prawdopodobnymi alternatywami są terminale w Norfolk, Nowym Jorku/New Jersey, Savannah i Charleston. Wszelkie kontenery oczekujące już na eksport z portu w Baltimore będą musiały albo poczekać na ostateczne ponowne otwarcie drogi wodnej, albo zostać przetransportowane do jednego z alternatywnych portów. Jest zbyt wcześnie, aby ocenić w jakim stopniu będzie to miało wpływ na przepływy ładunków i infrastrukturę na terenie USA – zaznacza Senior Director, International Solutions at FourKites Mike DeAngelis.
Ceny już wygórowane
Z powodu zmniejszonej przepustowości Kanału Panamskiego i wycofania statków z Morza Czerwonego, stawki za przewozów kontenerów wzrosły w ostatnich kwartałach o 150 proc.
Na tę chwilę trudno mówić o skutkach dla gospodarki europejskiej lub polskiej. – Ograniczenia dotyczą tylko potu w Baltimore – podkreśla Sea Freight Country Manager Raben Sea & Air SE Dawid Graczyk.
Czytaj więcej
Do terminala w Koroszczynie stoi 40-kilometrowa kolejka tirów. UE kontroluje czy nadawcy nie omijają sankcji.
Również organizacja spedytorów nie spodziewa się dużych perturbacji. – Zakłócenia łańcuchów dostaw zależeć będą od czasu zawieszenia pracy portu oraz znalezienia alternatywnych rozwiązań, co jest obecnie trudne do oszacowania. Niewykluczone, że perturbacje spowodowane tą katastrofą dotkną niektórych polskich załadowców, niemniej nie powinny one istotnie wpłynąć na funkcjonowanie całej branży TSL w naszym kraju – uważa przewodniczący Polskiej Izby Spedycji i Logistyki Marek Tarczyński. Podkreśla, że na szczęście katastrofa nie wstrzymała pracy terminala gazowego.