Branża morska przygotowuje się na strajk dokerów wschodniego wybrzeża, który zacznie się w południe 1 października. Stanie 36 portów na wschodzie USA, obsługiwanych przez 45 tys. dokerów, domagających się 80-procentowej podwyżki w najbliższych sześciu latach, a więc skorelowanych z rekordowymi zyskami armatorów.
Związkowcy, reprezentowani przez International Longshoremen’s Association (ILA) nie zamierzają się jednak wycofać, zaś druga strona, reprezentowana przez United States Maritime Alliance (USMX) także nie zamierza poddawać się naciskowi, uważając żądania za wygórowane.
Opóźnienia nieuniknione
Skutki strajku w USA będą odczuwalne także w Europie. – Są już pierwsze ostrzeżenia – ok 15% rejsów w skali globalnej mogą dotknąć konsekwencje strajku amerykańskich dokerów w postaci odwołanych podróży czy opóźnień. Największy niepokój amerykańskich załadowców i spedytorów budzą ewentualne koszty przestoju i przetrzymania kontenerów podczas akcji strajkowej. Federalna Komisja Morska (FMC), regulator amerykańskiego rynku żeglugowego, ostrzegła linie żeglugowe przed spekulacyjnym wykorzystywaniem okazji zawyżania opłat za D&D kosztem klientów – wskazuje przewodniczący Polskiej Izby Spedycji i Logistyki Marek Tarczyński.
Czytaj więcej
InPost ma już 8 000 automatów w Wielkiej Brytanii i 6 000 we Francji i zamierza utrzymać tempo rozbudowy sieci, aby nie dać się wyprzedzić konkurencji.
Sea Freight Country Manager Raben Sea & Air SE Dawid Graczyk przyznaje, że pojawiają się wstępne informacje od armatorów. – Obserwujemy sytuację, choć na ten moment nie mamy dokładnych informacji – zastrzega Graczyk.