Od początku roku odczuwalne są spadki w konwencjonalnych przewozach kolejowych. – W dużej mierze są to utrzymujące się konsekwencje sytuacji geopolitycznej.
Utrata ładunków przewożonych z Białorusi i Rosji na początku wojny została zastąpiona produktami rolnymi z Ukrainy. Te jednak dość szybko zostały ograniczone do przewozów tranzytowych, a przeniesienie transportów do Odessy tylko dopełniło tę sytuację – zaznacza prezes PKP Cargo Connect Piotr Sadza.
Czytaj więcej
Mieszane nastroje na rynku taboru samochodowego, poprawa w rejestracjach ciągników siodłowych, al...
Spedytorzy i terminale sygnalizują, że od wielu miesięcy na Polskich granicach brakuje do przeładunku importowanych towarów, szczególnie dotyczy to przeładunków zbóż z Ukrainy. – Import, szczególnie zbóż z Ukrainy od ponad roku się nie odbywa. Polskie terminale i to chyba wszystkie stoją puste i ponoszą przy tym bardzo duże koszty za obsługę. Zauważyliśmy też, że niektóre kraje jak Rumunia, Niemcy, Turcja, mają duże ilości zbóż z Ukrainy w swoich portach. Tamte kraje są w stanie działać tak, by zajmować się spedycją surowców, a jednocześnie nie doprowadzać do ich dystrybucji na ich rynkach rodzimych. U nas niestety ta sytuacja została zaniedbana. W efekcie tracą firmy transportowe, porty, terminale przeładunkowe – wskazuje prezes Grupy CSL Laura Hołowacz.
Ważny tranzyt
W 2024 roku terminale w Porcie Gdynia przeładowały 5,6 mln ton zbóż, o przeszło 17 proc. mniej niż rok wcześniej, w Gdańsku 2,9 mln ton przy blisko 7-procentowym spadku, w zespole portów Szczecin-Świnoujście 2 mln ton przy ponad 22-procentowym spadku. Łącznie przeładunki zbóż zmalały o 15,6 proc. do 10,5 mln ton, wynika z danych Actia Forum.