Przemysł potyka się o brak ciężarówek i kierowców

Po napaści Rosji na Ukrainę wyraźnie zmalała dostępność aut i kierowców. Szybko rosnące koszty grożą licznymi bankructwami.

Publikacja: 28.07.2022 12:50

Przemysł potyka się o brak ciężarówek i kierowców

Foto: MATERIAŁY PRASOWE

Coraz trudniej znaleźć „od ręki” samochód ciężarowy. Z danych giełdy transportowej TIMOCOM wynika, że w czerwcu nadal rosło zapotrzebowanie na samochody ciężarowe. W tym samym miesiącu ich podaż malała. Giełda zanotowała wyjątkowo duże niezrównoważenie popytu z podażą, dla całej Europy wyniosło przeciętnie 85:15. W Niemczech sytuacja była jeszcze gorsza, ze stosunkiem popytu do podaży 89:11, gdy w Polsce proporcje sięgnęły 70:30. Giełda tłumaczy niedostateczną liczbę samochodów przede wszystkim brakami kierowców.

Międzynarodowa Unia Transportu Drogowego IRU szacuje, że w Europie brak 380 tys. kierowców, co sprawia, że blisko 10 proc. miejsc pracy w tym zawodzie pozostaje nieobsadzonych. Według szacunków IRU braki wynoszą po 80 tys. w Polsce i w Niemczech, 100 tys. w Wielkiej Brytanii. Organizacja spodziewa się, że sytuacja będzie coraz gorsza.

Wojenna cezura

Wojna stanowi wyraźną cezurę na tym rynku pracy. – Obserwujemy odpływ ukraińskich kierowców, którzy wrócili bronić ojczyzny – przyznaje menedżer ds. Floty Kontraktowej Raben Transport Adrian Ziułkowski. – Najwięcej wyjazdów zanotowaliśmy na początku konfliktu. Obecnie sytuacja się ustabilizowała, jednak wyraźnie ucierpieli nasi podwykonawcy. Kierowcy potrafili odejść z dnia na dzień. To bardzo deficytowy zawód. Pracodawcy niestety nie są w stanie zapełnić luki, jaka powstała, i niektórzy są zmuszeni odstawić samochód pod przysłowiowy płot. Jeśli trwa to miesiąc, dwa, to przewoźnik walczy o zastępstwo, żeby ciągnik ruszył. Gorzej, jeśli sytuacja się przedłuża, wówczas grozi ona przewoźnikowi utratą płynności finansowej i podejmowaniem radykalnych kroków – martwi się Ziułkowski.

Od wybuchu wojny do zawodu kierowcy zgłasza się coraz mniej kierowców. W kwietniu Biuro ds. Transportu Międzynarodowego wydało tylko 6346 świadectw kierowców, o blisko 40 proc. mniej niż w marcu.

Jednak gdyby nie wojna, chętnych do pracy byłoby sporo. W 2021 roku Biuro ds. Transportu Międzynarodowego wydało łącznie 89 878 świadectw kierowcy, czyli 246 dziennie. W pierwszych czterech miesiącach tego roku BTM wydało już 33 228 świadectw, blisko 277 dziennie. Tempo wzrosło o 12,6 proc.

Jeszcze większą dynamikę wskazuje wydawanie świadectw kierowcy dla obywateli Ukrainy i Białorusi. W 2021 roku dla Ukraińców BTM wystawiło średnio 228 świadectw dziennie. W rekordowym marcu 2022 roku średnia dzienna wydawanych dokumentów sięgnęła 315, czyli była o ponad 38 proc. wyższa od średniej z 2021 roku.

Obywatele polscy coraz rzadziej zainteresowani są pracą za kółkiem. – Nie jest to praca dla każdego, ponieważ nie wszyscy mają predyspozycje do kierowania dużymi pojazdami. Winna jest też słaba infrastruktura. Ciężarówki w trasie nie mają gdzie parkować, a same miejsca postojów i odpoczynków nie mają często żadnego zaplecza sanitarnego i gastronomicznego. Myślę, że młodych ludzi może odstraszać też wizja wyjazdów na dwa, trzy tygodnie i życie w kabinie ciężarówki daleko od rodziny – tłumaczy ekspert GBox z Grupy Inelo Tomasz Czyż.

Z kierowcą jak z jajkiem

Przewoźnicy i firmy logistyczne wynajmujące podwykonawców przyznają, że kierowca jest kluczowym pracownikiem. – Wzrost znaczenia i siła przetargowa kierowcy rośnie od momentu wybuchu wojny na Ukrainie. Kierowcy również to widzą, odpływ Ukraińców ma znaczenie, przekłada się na wzrost siły kierowcy polskiego. Nacisk na poprawę warunków pracy jest duży, negocjowane są m.in.: wysokość wynagrodzenia, częstsze powroty do domu, dodatkowe benefity – wymienia Ziułkowski.

PFR wskazuje w raporcie, że wynagrodzenia w dziale transport i gospodarka magazynowa wzrosły rok do roku w czerwcu o 23,5 proc., gdy średnia dynamika wzrostu wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw wyniosła 13,5 proc.

Kierowcy chcą być częściej w domu, najlepiej codziennie. – W transporcie międzynarodowym jest to prawie niemożliwe, ale odczuwalny jest mocny nacisk, żeby być przynajmniej co tydzień w domu. Kierowcy nie godzą się na długą rozłąkę. Model funkcjonowania przewoźników się zmienia. W transporcie międzynarodowym i krajowym dostosowujemy trasy pod możliwości kierowcy, żeby jak najczęściej przejeżdżał blisko domu. Widzimy to nawet podczas negocjacji z podwykonawcami, zanim właściciel firmy potwierdzi zlecenie, pyta często o zdanie kierowcy – wskazuje menedżer ds. Floty Kontraktowej Raben Transport.

Jako zachęta używane są niestandardowe rozwiązania. Od początku roku Raben Transport organizuje co kwartał konkurs na najlepszego kierowcę. Trzy pierwsze miejsca w każdym oddziale są nagradzane. – Chodzi nam o docenienie kierowców, bo to oni są odpowiedzialni za dostarczenie towaru na czas i wykonanie pracy zgodnie ze standardami, co ma przełożenia na zadowolenie klienta. Oceniane są m.in. takie kategorie, jak: terminowość załadunku i rozładunku, korzystanie z aplikacji mobilnej, gdzie kierowca zobowiązany jest również zrobić zdjęcie dokumentu transportowego, czy przestrzeganie standardów Grupy Raben – wymienia Ziułkowski.

Paliwowa jazda bez trzymanki

Następne wyzwanie, przed jakim stanęła branża transportowa to wahania cen paliwa. Z danych Eurostat wynika, że w całej Europie średnia cena ON wzrosła w półroczu o jedną trzecią. Choć Polska znajduje się na trzeciej pozycji na liście krajów o najtańszym w Unii oleju napędowym, to czerwiec 2022 był trudnym miesiącem dla branży transportowej. – Ceny paliwa spędzają sen z powiek przewoźników, co przekłada się na niepewną przyszłość. Cena paliwa była wysoka, średnia hurtowa cena za litr ON np. według Lotosu wyniosła 7,24 zł netto w czerwcu 2022 r., wzrost o prawie 0,60 zł od średniej ceny w maju. To najwyższa cena w historii – porównuje Ziułkowski.

Firmy transportowe posługują się mechanizmem korekty paliwowej, ale w nerwowej sytuacji po wybuchu wojny okazał się on niedostateczną ochroną. – W pierwszym i drugim kwartale nasz mechanizm działał zbyt wolno, ceny zmieniały się znacznie szybciej. Poza korektą paliwową stosowaliśmy dodatki interwencyjne, żeby zapobiec bankructwom wśród przewoźników. Było to możliwe dzięki naszym klientom – przyznaje przedstawiciel Raben Transport.

Pomoc ma szerszy wymiar. – W przypadku problemów finansowych przewoźnika każdy przypadek traktujemy indywidulanie, staramy się pomóc w każdej sytuacji. Chcemy, aby przewoźnik utrzymał się na rynku. Dodatkowo oferujemy karty paliwowe, które pozwalają zmniejszyć koszty transportu – zapewnia przedstawiciel Raben Transport.

Firma oferuje program faktoringowy, czyli proponuje podwykonawcom przyspieszone płatności już po 5–15 dniach od wystawienia faktury. Koszt faktoringu pozostał niezmieniony dla stałych podwykonawców. – Wzięliśmy na siebie wzrost kosztów faktoringowych, żeby nie obarczać nimi mniejszego przewoźnika – podkreśla Ziułkowski.

Komentarz partnera publikacji

Raben Transport

Adrian Ziułkowski

Menedżer ds. floty kontraktowej w Raben Transport

Pomoc Raben Transport dla podwykonawców na stałych kontraktach jest wielowymiarowa. Poza bezpieczeństwem pracy, terminowymi i przyspieszonymi płatnościami, kartami paliwowymi i organizacją pracy, uwzględniającą potrzeby kierowców w miarę naszych możliwości, oferujemy przewoźnikom także zakup taboru za naszym pośrednictwem.

Jest to szczególnie istotne w ostatnim roku, gdy czas oczekiwania na tabor znacznie wydłużył się, skurczyła się także podaż pojazdów używanych. Zauważamy, że niektórzy przewoźnicy z konieczności wstrzymują odnowę floty, nieraz szukają alternatywy w transporcie krajowym, ponieważ koszty ewentualnej awarii w Polsce są mniejsze niż np. w Niemczech.

Reagujemy na taką sytuację przewoźników. W ofercie mamy swój tabor. Co roku odnawiamy park samochodów, dajemy możliwość podwykonawcy skorzystania z naszej oferty: kupna ciągnika siodłowego lub samochodu ciężarowego BDF, który jeździł w naszej flocie Raben Transport. Są one serwisowane w autoryzowanych serwisach i używane na trasach międzynarodowych przez naszych kierowców. Ta oferta cieszy się powodzeniem, samochody szybko znajdują nabywców i są alternatywą dla rynku ogólnego. Sprzedajemy pięcio-, sześcioletnie ciągniki oraz BDFy. Przewoźnicy mogą odnowić swój tabor lub rozszerzyć współpracę z nami.

W takich przypadkach mamy wypracowaną pozycję u leasingodawcy. Klient kupujący samochód otrzymuje preferencyjne warunki, lepsze niż klient z zewnątrz, ponieważ ma nasz kontrakt.

Sprzedając ciągniki z własnej floty, umożliwiamy nabywcy współpracę z nami. Mamy również przypadki osób, które chcą zacząć przygodę w transporcie, otwierając własną firmę, są to też m.in. nasi byli kierowcy. Kupując od nas ciągnik, nabywca otrzymuje ofertę leasingu z preferencyjnymi warunkami, nasze karty paliwowe, możliwość ubezpieczenia OCP za naszym pośrednictwem, ofertę indywidulaną na start dla nowego podwykonawcy. Chcemy rozwijać nowych przewoźników, bo jest duża potrzeba na takie firmy. Walczymy o pojedyncze auto, które obsłuży klienta. Musimy dostosować się do rynku, zmieniając również nasze stawki.

Coraz trudniej znaleźć „od ręki” samochód ciężarowy. Z danych giełdy transportowej TIMOCOM wynika, że w czerwcu nadal rosło zapotrzebowanie na samochody ciężarowe. W tym samym miesiącu ich podaż malała. Giełda zanotowała wyjątkowo duże niezrównoważenie popytu z podażą, dla całej Europy wyniosło przeciętnie 85:15. W Niemczech sytuacja była jeszcze gorsza, ze stosunkiem popytu do podaży 89:11, gdy w Polsce proporcje sięgnęły 70:30. Giełda tłumaczy niedostateczną liczbę samochodów przede wszystkim brakami kierowców.

Pozostało 94% artykułu
Praca w logistyce
Ukraina ściąga mężczyzn w wieku poborowym
Praca w logistyce
Ukraińska ustawa o mobilizacji weszła w życie
Praca w logistyce
Przewoźnicy apelują o zmniejszenie kosztów pracy
Praca w logistyce
Ukraiński parlament przyjął ustawę mobilizacyjną
Praca w logistyce
InPost wzmacnia kadry