Pakiet Mobilności zmusza, aby od 1 lipca 2026 roku były montowane tachografy w lekkich pojazdach użytkowych o masie całkowitej od 2,5 do 3,5 tony, wykorzystywanych w międzynarodowym transporcie towarów. Kierowcy tych pojazdów będą podlegali pod rozporządzenie 561 o czasie pracy kierowcy.
Wygrają firmy spoza UE
Oznacza to znaczne skrócenie czasu jazdy i stawia pod znakiem zapytania przyszłość przewozów ekspresowych. Samochody tych firm potrafiły pokonywać miesięcznie 20 tys. km, a zdarzały się auta robiące nawet blisko 30 tys. km. – Przedsiębiorcy czekają na to co będzie, liczą, że jednak coś się zmieni z czasem pracy lub ktoś przejrzy na oczy, że te regulacje nie mają sensu. Przemysł potrzebuje szybkiego transportu i nie zawsze potrzeba dużych ilości komponentów, a czasem konieczna jest błyskawiczna reakcja, aby fabryka nie stanęła z braku części – opisuje sytuacje przewoźników prezes Polskiej Unii Transportu Leszek Luda.
Czytaj więcej
Prowadzona przez Rosję wojna elektroniczna uderzyła w transport. Zagłuszone satelitarne sygnały G...
W Polsce pracowało na koniec 2024 roku w transporcie międzynarodowym blisko 37,9 tys. lekkich aut dostawczych o dmc od 2,5 do 3,5 tony, wynika z danych Biura Transportu Międzynarodowego. W ub.r. BTM wydał wypisy na wykonywanie transportu międzynarodowego dla 3,3 tys. lekkich samochodów.
Polska (w tym fiskus) może stracić przychody z tej branży. – Konieczność montażu tachografów i przestrzegania rozporządzenia 561 przez kierowców lekkich pojazdów spowodują, że zdolność operacyjna unijnych przedsiębiorców zostanie ograniczona. Zagraniczne pojazdy o dmc od 2,5 do 3,5 tony nie są objęte żadną umową międzynarodową (w przeciwieństwie do pojazdów ciężkich) co oznacza, że bez przeszkód mogą wykonywać w UE każdy rodzaj transportu, bo ich unijne przepisy nie obowiązują. Obce firmy przejmą nasze przewozy, a są to poważne pieniądze – ostrzega prezes TLP Maciej Wroński.