Obserwujemy wzmożenie kontroli, szczególnie w rejonie południowym, nieopodal portów – przyznaje Jerzy Gębski z Enterprise Logistics. Dodaje, że przedstawiciel szwedzkich operatorów logistycznych w Road Logistics Institute CLECAT potwierdził, że interpretacja zapisów Pakietu Mobilności w odniesieniu do kabotażu nastąpiła w tym kraju po linii, którą można nazwać radykalną. – Przyjęto zasadę, że jeden dokument przewozowy oznacza jedną operację transportową. Powyższe eliminuje możliwość odebrania z portu lub z terminalu intermodalnego naczepy załadowanej więcej niż dwoma przesyłkami, po uprzednim załadowaniu towaru w eksporcie ze Szwecji i nadaniu naczepy na pociąg czy prom. Do tego jeszcze warunek jest taki, że towar w eksporcie ze Szwecji musi być pojedynczym ładunkiem – zaznacza Gębski.
Podkreśla, że gdy firma ładowała w kilku miejscach, lub nawet w jednym, ale różne przesyłki na wielu listach przewozowych, to kabotażu nie mogłaby wykonać potem wcale. – A chcielibyśmy chociażby nadawać naczepy - zarówno promem jak i systemem kombinowanym, dzięki temu oszczędzić miejsce na promach, zmniejszyć zaangażowanie kierowców (których brakuje), poprawić ekonomikę przewozów oraz zmniejszyć negatywny wpływ działalności transportowej na środowisko naturalne – wyjaśnia przedstawiciel Enterprise Logistics.
Podaje przykład przewoźnika, który już otrzymał karę 60 tys. koron szwedzkich. – Zapomniał wpisać w CMR swoich danych bezpośrednio po odebraniu naczepy w szwedzkim porcie. Ujechał parę kilometrów. Nie wiem, czy zamierzał się wpisać w CMR na wygodnym parkingu czy też - co się oczywiście zdarza - zwyczajnie to zaniedbał. W każdym razie służby kontrolne były nieubłagane i wypuściły jego pojazd dopiero po otrzymaniu ww. kwoty pieniężnej. Interpretacja występku poszła w kierunku próby ukrycia faktu wykonywania operacji kabotażowej – tłumaczy Gębski.
Ponieważ władze szwedzkie ponad wszelką wątpliwość uznają przewozy tzw. ostatniej mili za operacje kabotażowe, polskie firmy działające na tamtym rynku muszą powołać tam spółki. – Restrykcyjne przepisy zmusiły nas do tego kroku. Co prawda wybroniliśmy się od kary, ale nie chcemy ryzykować kolejnych spotkań w sądzie i w styczniu rusza nasza spółka, która zajmie się obsługą naczep zjeżdżających z promów – tłumaczy prezes Erontrans Marek Eron.
Czytaj więcej
Arjan van Weele z Eindhoven University of Technology oraz Frank Rozemeijer z Maastricht University mówią o wpływie sytuacji politycznej i gospodarczej na globalne łańcuchu dostaw.