Czy na rynku ciężarówek euforia przerodzi się w panikę?

Przewoźnicy samochodowi nie zwalniają, nadal w dużych ilościach zamawiają nowy tabor. Liczą, że druga połowa 2023 roku będzie dobra.

Publikacja: 29.11.2022 14:53

Czy na rynku ciężarówek euforia przerodzi się w panikę?

DAF plac ciężarówek

Foto: Robert Przybylski

Od przewoźników napływają sygnały o spowolnieniu na rynku, tymczasem importerzy zakładają, że rynek w przyszłym roku będzie podobny do tegorocznego. – W dalszym ciągu podaż nie dogoniła popytu i firmy transportowe eksploatują pojazdy dłużej niż w przeszłości, co wymusza ich wymianę, a problemy i niedobory związane z produkcją nie zniknęły. Oczywiście monitorujemy sytuację ekonomiczną i nie wykluczamy żadnego scenariusza, ale na tą chwilę rynek wydaje się zaskakująco spokojnie reagować na nią. Najlepiej świadczą o tym dane rejestracyjne z ostatnich miesięcy – wskazuje dyrektor zarządzający DAF Trucks Polska Mariusz Piszczek. 

Czytaj więcej

Kierowcy już szukają pracy, zniknął rynek pracownika

dane rejestracyjne nie wskazują na spadek popytu. Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego podlicza, że po 20 dniach listopada rejestracje samochodów ciężarowych o dmc powyżej 3,5 tony są o ponad 39 proc. większe niż rok wcześniej. W stosunku do października 2022 roku wzrost wynosi 1,7 proc. 

Dynamika jest jeszcze bardziej imponująca, jeżeli liczona jest jako średnia dzienna. W pierwszych 20 dniach listopada sięgnęła 190 ciężarówek, co oznacza przeszło 50-procentową poprawę rok do roku i niemal 19-procentową w stosunku do października 2021 roku.

Ciągniki nadal najpopularniejsze

Zamówienia nadal płyną szerokim strumieniem. – Nie obserwujemy spadku napływu nowych zamówień. Ostatnie dwa miesiące są porównywalne do miesięcy letnich – stwierdza dyrektor zarządzający DAF Trucks Polska Mariusz Piszczek. 

Podobnie sytuację oceniają także konkurenci. – Cały czas mamy dużo zapytań i podpisanych umów. Przewidują one odbiór aut w drugiej połowie roku – zaznacza szef marketingu Mercedes-Benz Trucks Polska Igor Kaczorkiewicz.

Importerzy wyprzedali już produkcję niemal na cały przyszyły rok. – Dostępność aut jest mała i nie dostajemy ich tyle, ile moglibyśmy sprzedać. Statystyki nie odzwierciedlają mocy rynku tylko dostępności pojazdów – wyjaśnia szef marketingu Scania Polska Paweł Paluch. 

Dodaje, że z powodu zmniejszonej podaży, firma nie zawsze jest w stanie obsłużyć duże floty. – Na rynku nie widzimy żadnych oznak spowolnienia – podkreśla Paluch. 

Zamówienia pochodzą przede wszystkim z rynku transportu międzynarodowego. – Udział ciągników w nowych zamówieniach jest większy niż w poprzednich latach. W ostatnim czasie podejmowaliśmy wręcz działania stymulujące sprzedaż podwozi – wskazuje Piszczek.  

Czytaj więcej

Pierwszy krok ku logistyce bez papieru

Zaległości w dostawach i terminy odbioru nie kurczą się. – Podczas pandemii branża nie wyprodukowała 100 tys. ciężarówek i przewoźnicy odnawiają floty, ponieważ nie liczą na spadek cen aut. Dealerzy co prawda mogą posiadać wolne miejsca produkcyjne na wcześniejsze terminy, jednak fabryka przyjmuje nowe zamówienia na drugą połowę roku – opisuje dyrektor DAF.

Na używane ciężarówki też jest popyt

Przedstawiciel Mercedes-Benz Trucks Polska przyznaje, że nowe samochody kupują przede wszystkim duzi przewoźnicy, ale tak było zawsze. – Mają lepszy od małych podmiotów dostęp do zleceń, ale mali też pojawiają się w salonach. Dalej jest koniunktura – podkreśla Kaczorkiewicz. 

Dla DAF zakupy dużych firm transportowych to rdzeń zakupów. – Mali też kupują, jednak jest zdecydowanie mniej. Ale nawet u nich nie ma raczej wizji kryzysu, tylko planują w krótszym horyzoncie czasowym, np. czekają na okazję np. ze stoków dilerskich. Natomiast floty mają wieloletnie plany wymiany aut i realizują je – porównuje Piszczek. 

Przyznaje, że widać spadek cen ciężarówek z drugiej ręki, co może świadczyć o malejącym popycie. Sytuacja nie jest jednoznaczna, bowiem DAF zaobserwował wzrost liczby zwrotów samochodów we wrześniu i październiku, ale w listopadzie już nie. - Większość firm chce dojechać do świąt – ocenia Piszczek.

Czytaj więcej

Przenoszona produkcja z Azji pomoże logistyce znaleźć dodatkowych klientów

Spowolnienia na rynku wtórnym nie zauważa Mercedes. – Mamy puste place – ucina Kaczorkiewicz. Także u MAN nie widać żadnego spowolnienia. – Wszystko sprzedajemy płynnie i na bieżąco – zapewnia dyrektor sprzedaży pojazdów używanych MAN TopUsed w firmie MAN Truck & Bus Polska Robert Drozd. 

Piszczek przyznaje, że zewsząd słychać, że jest bardzo źle. – To musi przełożyć się na rynek sprzedaży pojazdów, a euforia łatwo może przerodzić się w panikę. Słyszymy od dealerów o pojedynczych przypadkach odstąpienia od odbioru samochodów, ale na tym etapie nie można mówić o dużym wzroście takich przypadków. Pierwszy kwartał będzie papierkiem lakmusowym da całego rynku. Zakładamy, że pierwsze półrocze przejdziemy rozpędem – kończy Piszczek. 

Od przewoźników napływają sygnały o spowolnieniu na rynku, tymczasem importerzy zakładają, że rynek w przyszłym roku będzie podobny do tegorocznego. – W dalszym ciągu podaż nie dogoniła popytu i firmy transportowe eksploatują pojazdy dłużej niż w przeszłości, co wymusza ich wymianę, a problemy i niedobory związane z produkcją nie zniknęły. Oczywiście monitorujemy sytuację ekonomiczną i nie wykluczamy żadnego scenariusza, ale na tą chwilę rynek wydaje się zaskakująco spokojnie reagować na nią. Najlepiej świadczą o tym dane rejestracyjne z ostatnich miesięcy – wskazuje dyrektor zarządzający DAF Trucks Polska Mariusz Piszczek. 

Pozostało 88% artykułu
Szynowy
Kolejarze obawiają się, że wysokie ceny prądu wystraszą pasażerów
Produkty i Usługi
Jesienne szczyty logistyczne
Drogowy
Wygrywa zwinniejszy i lepszy
Produkty i Usługi
W biznesie międzynarodowym czas to pieniądz
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Drogowy
Zrób też coś i Ty dla bezpieczeństwa