Na granicy polsko-ukraińskiej znów źle, zanosi się na protest

Samochody tracą tydzień na przekroczenie granicy. Od trzech dni Ukraina przepuszcza przez granicę tylko cysterny i samochody ze zbożem. Cała reszta stoi, a desperacja przewoźników i kierowców narasta.

Publikacja: 17.12.2022 14:02

Na granicy polsko-ukraińskiej znów źle, zanosi się na protest

Foto: KAS

Pomiędzy Polską i Ukrainą działają 4 przejścia graniczne otwarte dla samochodów ciężarowych z ładunkami oraz piąte (w Zosinie) dla jadących na pusto. Przewoźnicy uważają, że ostatnio strona ukraińska robi większe od polskiej problemy na granicy. – Ukraińcy chcą wypchnąć zboże, pierwszeństwo wjazdu na terminal mają samochody z płodami rolnymi i cysterny jadące do Polski po paliwo, ale nawet jeśli przejście jest puste, ukraińskie służby nie puszczają samochodów pustych oraz z innymi ładunkami. 16 grudnia rejestrowałem i przejazd powrotny mam termin wyznaczony za 6 dni – opisuje sytuację przewoźnik Łukasz Białasz.

Czytaj więcej

Granica z Ukrainą. Szansa czy bariera rozwoju?

Samochody ze zbożem czekają na przekroczenie granicy 2 tygodnie, na bieżąco przejeżdżają jedynie cysterny z paliwem. Kierowcy jadący na pusto pokonywali granicę w miarę sprawnie, ale teraz, ku zaskoczeniu, oczekują 6 dni na Ukrainie na przejazd granicy i są nerwowo wykończeni. – Ukraińcy tłumaczą, że elektroniczny system kolejkowy nie działa, ponieważ „bomba uderzyła w serwery”. Od 3 dni nie możemy przejechać granicy w Jagodzinie-Dorohusku, chociaż terminal jest pusty. Ukraiński inspektor transportu drogowego polecił podjechać kilku samochodom na granicę, ale ukraiński pogranicznik przeładował karabin i pod lufą kazał wszystkim zawrócić na parking. Stoi tu grubo ponad setka ciężarówek z rejestracjami polskimi oraz ukraińskimi i chociaż poza inspektorami jest tu także ukraińska policja, to nikt nic nie wie – niepokoi się kierowca Damian Sikorski. 

Dodaje, że na parkingu nie ma żadnego zaplecza sanitarnego. – Jedzenia mam jeszcze na 2 dni, paliwa też, bo ogrzewanie pracuje cały czas, muszę także przepalać ciężarówkę – tłumaczy Sikorski. Uważa, że Ukraina wzięła polskich przewoźników jako zakładników, chociaż w kolejce tylko co dziesiąty zestaw ma polską rejestrację. 

Ułatwieniem dla powrotów miało być otwarcie we wrześniu terminalu w Zosinie dla ciężarówek wracających na pusto. – Na tym terminalu służby nie chcą ciężarówek. Odprawa samochodu trwa tam pół godziny, gdy w Dorohusku 5 minut – porównuje Sikorski. Kierowcy czują się oszukani przez wojewodę lubelskiego, który obiecywał udrożnienie granicy. – Rozwiązanie znajdzie się po niewczasie, gdy dojdzie do wojny między kierowcami, bo wszyscy mają tego dość – obawia się Sikorski. 

Czytaj więcej

Poszerzona sieć TEN-T w standardzie europejskim wjedzie na Ukrainę

Rozżalony dodaje, że od siedmiu miesięcy wozi pomoc humanitarną, ale nie zamierza więcej jeździć na Ukrainę. Podobne głosy słychać ze strony przewoźników. – Przez 7 miesięcy woziłem z Warszawy do Lwowa pomoc humanitarną, puszczając 2 auta tygodniowo. Gdy na ukraińskich giełdach transportowych szukałem ładunków powrotnych, w 3 przypadkach odpisali mi, że „nie jeździmy z Polakami”. Sądzę, że to wszystko zrobione jest po to, aby wyeliminować Polaków z ukraińskiego rynku. Ukraińcy celują, aby polskich kierowców przetrzymać przez święta w samochodach. Gdy staram się o zezwolenia dla kierowcy na wyjazd i pracę za granicą, czekam na nie 2 miesiące, a ukraińskie firmy dostają od ręki – porównuje Damian Wasil z Wasillogistics. 

Zablokowane granice są także nie do przyjęcia dla przewoźników ukraińskich. – Firmy z obwodu wołyńskiego domagają się powrotu zezwoleń i zamknięcia rynku dla przewoźników, którzy przed wojną nie mieli licencji na transport międzynarodowy. Są oni także zaniepokojeni sposobem funkcjonowania elektronicznego systemu kolejkowego. Podejrzewają, że jest on powiązany z dużymi firmami transportowymi, które faworyzują swoje samochody – dodaje Białasz. 

Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych wystąpiło 16 grudnia do szefa Krajowej Administracji Skarbowej z prośbą o usprawnienie odpraw zarówno na terminalach na granicznych z Ukrainą jak i Białorusią, gdzie także tworzą się wielodobowe kolejki tirów. Podobnym pismem ZMPD zaalarmowało także wojewodę lubelskiego. 

Straż Graniczna przypomina, że jak co roku w grudniu na wszystkich przejściach granicznych wzmożony jest ruch towarowy. SG przewiduje, że sytuacja powinna zacząć się stabilizować po 24 grudnia.  

Pomiędzy Polską i Ukrainą działają 4 przejścia graniczne otwarte dla samochodów ciężarowych z ładunkami oraz piąte (w Zosinie) dla jadących na pusto. Przewoźnicy uważają, że ostatnio strona ukraińska robi większe od polskiej problemy na granicy. – Ukraińcy chcą wypchnąć zboże, pierwszeństwo wjazdu na terminal mają samochody z płodami rolnymi i cysterny jadące do Polski po paliwo, ale nawet jeśli przejście jest puste, ukraińskie służby nie puszczają samochodów pustych oraz z innymi ładunkami. 16 grudnia rejestrowałem i przejazd powrotny mam termin wyznaczony za 6 dni – opisuje sytuację przewoźnik Łukasz Białasz.

Pozostało 85% artykułu
Drogowy
Producenci biorą przewozy krajowe we własne ręce
Szynowy
Koleje coraz bardziej międzynarodowe
Elektromobilność
Pierwsze w Polsce ładowarki dużej mocy dla ciężarówek staną w połowie roku
Produkty i Usługi
Kogo stać na Q-commerce?
Szynowy
Drogi prąd i malejący import zagrożą przewozom intermodalnym