Protest na polsko-ukraińskiej granicy zmniejszył jej przepustowość trzykrotnie. Po obu stronach ciężarówki oczekują dwa tygodnie na przejazd. Jadą po cztery samochody na godziną w obu kierunkach. Nawet cysterny potrzebują więcej czasu na pokonanie granicy: 700-kilometrowy odcinek (w obie strony) pokonują w dwa tygodnie, przez co stawki usług są wysokie.
O kryzys na granicy i jego rozwiązanie pytamy Pawła Kowala z Koalicji Obywatelskiej, szefa sejmowej komisji spraw zagranicznych. – Po pierwsze, rząd powinien ustalić stan faktyczny, czyli w jakim stopniu następuje przejmowanie rynku przez firmy z Ukrainy. Po drugie, rząd powinien natychmiastowymi negocjacjami doprowadzić do odblokowania granicy, bo sytuacja negatywnie wpływa na wiele innych branż - mówi nam Kowal. I zwraca uwagę na szerszy kontekst wydarzeń. – Rząd powinien zrealizować interesy polskich przewoźników w Brukseli. Uważam, że obecne wypowiedzi ministra Adamczyka, w których umywa ręce traktuję jako skandal – dodaje w rozmowie z Rzeczpospolitą Kowal.
Czytaj więcej
Ostatnie duże przejście graniczne pomiędzy Polską i Ukrainą zostanie zablokowane dla tirów.
Nieszczęsna umowa
Wiceminister infrastruktury Rafał Weber tłumaczy, że umowa pomiędzy Unią Europejską a Ukrainą została zawarta w szczególnym momencie. Chodziło o szybkie zniesienie wymogów administracyjnych, aby możliwe było sprawne niesienie pomocy naszemu napadniętemu przez Rosję sąsiadowi. Umowa ta miała pierwotnie obowiązywać do czerwca 2023 roku. – Praktycznie nie mieliśmy wpływu na kształt umowy pozwalającej przewoźnikom z Ukrainy na swobodny dostęp do polskiego i europejskiego rynku, zakładający zniesienie wcześniej obowiązującego systemu dwustronnych zezwoleń – podkreśla Wiceminister Weber.
Przypomina, że podczas prac nad przedłużeniem umowy UE z Ukrainą pojawiały się pomysły polegające na wydłużeniu okresu jej obowiązywania do końca 2025 r., a nawet proponowano, aby obowiązywała ona bezterminowo, do czasu zakończenia działań wojennych. – Z oczywistych względów takim rozwiązaniom byliśmy przeciwni, przeciwne były też państwa głównie z naszego regionu i przewoźnicy. Sprzeciw ten spowodował, że umowa została przedłużona jedynie o rok i obowiązuje do końca czerwca 2024 r. Nie zmienia to faktu, że sytuacja, jaką mamy na polsko-ukraińskiej granicy oraz na granicy Ukrainy ze Słowacją i Węgrami, a także olbrzymia dysproporcja, jaka powstała po zawarciu umowy UE – UA, powinny skłonić przedstawicieli Komisji Europejskiej do rozmów nad rozwiązaniem tego problemu – uważa wiceminister Weber.