Co najmniej do połowy czerwca, a może nawet jeszcze dłużej potrwają prowadzone przez niemieckie służby, stacjonarne kontrole na przejściach granicznych między innymi na granicy z Polską. – Kontrole w strefie Schengen nigdy nie ułatwiają przepływu towarów, to zawsze wiąże się z wydłużeniem czasu dostawy, a co za tym idzie znaczącym wzrostem kosztów. Te kontrole są kłopotliwe dla sektora TSL – wskazuje ekspert ds. transportu i logistyki, prezes Grupy CSL Laura Hołowacz.
Tiry znów w kolejach na granicy
Do Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie trafia coraz więcej skarg od przedsiębiorców, którym zmniejszenie płynności na granicy Polski i Niemiec komplikuje działanie. To firmy z sektora TSL, handlu czy sektora usług medycznych i opiekuńczych. – Przedsiębiorcy zwracają uwagę, że jesteśmy członkami strefy Schengen i zgodnie z unijnym prawodawstwem powinniśmy mieć możliwość swobodnego przekraczania granic wewnętrznych UE. Nie zabieramy Niemcom prawa do kontroli granicznych. Chcemy jednak, by były one mniej uciążliwe niż są obecnie – przekonuje prezes PIG w Szczecinie Hanna Mojsiuk.
Czytaj więcej
Spodziewana poprawa w światowej spedycji morskiej i lotniczej oraz w europejskim transporcie drogowym. O kondycji sektora TSL zdecydują dynamika PKB, inflacja, ceny paliw, dostęp do finansowania i wielka niewiadoma, czyli rozwój wydarzeń na Morzu Czerwonym.
Przyznaje, że Niemcy mają prawo do swoich obaw, ale Polscy przedsiębiorcy i mieszkańcy polsko-niemieckiego pogranicza również funkcjonują w ramach, które należy uszanować. – Mamy wrażenie, że kolejne przedłużenie kontroli stacjonarnych nie ma już uzasadnienia merytorycznego. Oczekujemy, że tą sprawą zajmie się Rząd i Samorząd, bo sytuacja jest bardzo trudna – zaznacza Mojsiuk.
Także dolnośląscy przedsiębiorcy narzekają na opóźnienia wywołane przez niemieckie kontrole. – Kolejki tirów są szczególnie dotkliwe w poniedziałki, gdy samochody jadą z dostawami do klientów – przyznaje Wojciech Sieńko z wrocławskiej firmy Trans-Port.