Od 2027 roku UE zacznie naliczać podatek od ciężarówek emitujących CO2, zatem kupione w tym roku nowe ciągniki siodłowe będą prawdopodobnie ostatnimi nowymi z dieslami (zakładając 4-letnie użytkowanie), które nie będą obciążone dodatkowymi opłatami. Duzi przewoźnicy już ogłosili zakupy elektrycznych ciężarówek: Girteka planuje nabyć 600 Scanii, Maersk 450 Volvo, Hegelmann 50 Mercedesów, Amazon 20 Volvo.
Czy klientów będzie na to stać?
Przyjmując, że za 4 lata elektryki będą 2-razy droższe od diesli, a ładowarka kosztuje tyle, co pół ciężarówki, przed przewoźnikami pojawia się trudne pytanie jak poradzić sobie z rosnącymi kosztami. – Nie planujemy na razie elektryków – ucina członek zarządu Magtrans Piotr Magdziak.
Czytaj więcej
Pomimo doskonałej końcówki roku, branża kolejowa zanotuje straty, zaś nastawiony na eksport usług...
Rosnące koszty pociągną za sobą wzrost cen usług. – Połowy obecnych klientów nie będzie stać na jakikolwiek transport. Kto w takich warunkach, mam na myśli instytucje finansowe, leasingodawców zainwestuje w transport? A to, że „dopiero” za kilka lat wejdzie w życie zakaz rejestracji pojazdów ciężarowych nie ma znaczenia, bo liczy się, kiedy będą one produkowane i finansowane, a to jest cykl 2-5 letni – zaznacza partner zarządzający Log Cons Grzegorz Woelke.
Z kolei Key Account Manager, Raben Transport Joanna Górna przyznaje, że wyzwaniem są również działania operacyjne. – Ze względu na limitowane zasięgi floty elektrycznej i ograniczoną dostępność infrastruktury będą, w najbliższej przyszłości, dedykowane jedynie pod konkretnie zaprojektowane rozwiązania biznesowe. Ważne zatem, by ETS II wspierał branżę transportową i zachęcał do dekarbonizacji w sposób realny i odpowiedzialny, a nie stanowił dodatkowe obciążenie finansowe dla przedsiębiorców – wskazuje Górna.