Elektryczna czy wodorowa przyszłość autobusów?

Możliwe, że polskie miasta zaczną kupować w dużych ilościach wodorowe autobusy, które konkurują z modelami o napędzie elektrycznym.

Publikacja: 24.03.2024 11:18

Elektryczna czy wodorowa przyszłość autobusów?

Nesobus

Foto: Nesobus

Wodorowe lobby przekonuje, że Polska wchodzi w erę napędów wodorowych. Grupa Polsat Plus chwali się, że jej samochody osobowe z napędem wodorowym (ma ich ponad 150) przejechały już milion kilometrów. Na dodatek grupa rozpoczęła w Świdniku produkcję wodorowych autobusów marki Nesobus. Już jeżdżą w Rybniku, a kolejne zamówiły Chełm i Gdańsk. 

Wodorowe autobusy są oferowane także przez innych polskich producentów: Autosan, Arthur Bus, Pilea i Solaris. Udziały tego ostatniego w europejskim rynku autobusów wodorowych w 2023 roku wyniosły 44,5 proc. W sumie 180 autobusów wodorowych marki Solaris obsługuje ruch w 24 miastach w dziesięciu państwach Europy. Na lata 2024-2026 portfel zamówień firmy na autobusy wodorowe przekracza 500 pojazdów. 

Czytaj więcej

Nadchodzi nowa generacja Solarisów

Tylko w ostatnich miesiącach nowe zamówienia spłynęły m.in. z Barcelony, Hamburga, Frankfurtu, Kolonii, Duisburga, Mantui czy Gross Gerau. W Poznaniu jeżdżą już pierwsze wodorowce z 25 zakupionych. Łączna liczba dostarczonych i zamówionych wodorowych Solarisów przekroczyła już 700 sztuk. 

Nieznany wodór

Zgodnie ze stanowiskiem Rady i Parlamentu Europejskiego, do 2030 roku wszystkie nowe autobusy w UE będą już wyłącznie bezemisyjne. Pytanie jest czy będą to napędy wodorowe czy bateryjne. 

Nowe generacje autobusów elektrycznych mają zasięg do 600 km, przebijając modele wodorowe. Wodorowe z kolei nie wymagają długiego ładowania baterii, ale z kolei kosztowny jest wodór. Jego kilogram kosztuje od 60 do 100 zł, zaś autobus zużywa 8 kg wodoru na 100 km. 

W programie Zielony Transport Publiczny, NFOŚiGW dofinansował 7 samorządów na 117 autobusów wodorowych. Centrum Unijnych Projektów Transportowych proponuje dopłatę ponad 285 mln zł do zakupu 168 autobusów niskoemisyjnych oraz 39 zeroemisyjnych. Nabycie tych ostatnich to koszt całkowity 132,5 mln zł, z czego dofinansowanie wynosi 95,9 mln zł. 

Autobus zeroemisyjny kosztuje średnio 3,4 mln zł, gdy za niskoemisyjny trzeba zapłacić 1,4 mln zł. Nie jest to koniec wydatków. W przypadku napędu bateryjnego niezbędne są ładowarki, wodorowy wymaga stacji tankowania. Dwa lata temu z badań BGK wynikało, że samorządy nie były w stanie ocenić potencjału napędów wodorowych i chętniej wybierały autobusy elektryczne, które stanowiły 55 zakupionego taboru. Specjaliści BGK szacowali, że do 2028 roku udział autobusów wodorowych w zamówieniach wzrośnie z 6 do 17 proc.  

Czytaj więcej

Cargounit wyda ponad 2 mld zł na nowe lokomotywy

Kluczowa cena paliwa

Producenci taboru obstawią obie technologie. – Zarówno elektryki wymagają odpowiedniej infrastruktury, poza tym duże baterie to wyższa cena, nie każdy wymaga  tak długiego zasięgu itd... Powiedzmy, że na stole dwie alternatywy i każda ma swoje zalety – ocenia przedstawiciel Solarisa Mateusz Figaszewski. 

Analityk runku autobusowego Aleksander Kierecki uważa, że popularyzacja napędów wodorowych zależy od ceny wodoru. – Grupa Polsat idzie mocno do przodu i jako prywatna inicjatywa zrobi wszystko, aby był zwrot z inwestycji. Przypomina to promocję niskopodłogowych autobusów czy elektrycznych przez Solarisa. Też wtedy wiele osób w to wątpiło, mówiło o konstrukcjach Low Entry czy hybrydach, ale ostatecznie Solaris się przebił. 

Dlatego taki motor jak Solaris - Orlen plus ZE PAK - NesoBus mogą realnie zmienić rynek, który za moment zasilą fundusze z Unii i KPO. Patrząc na ceny z Rybnika już nie ma tak dużej różnicy w cenach pomiędzy modelem wodorowym i elektrobusem. Z kolei Poznań ma bardzo dobre ceny wodoru – zaznacza Kierecki.  

Poznań kupuje wodór po 56,5 zł za kilogram, dostawcą jest Orlen, który w pobliżu pętli tramwajowej Miłostowo w Poznaniu wzniósł publicznie dostępną stację napełniania wodorem. Działa całodobowo i ma 3 dystrybutory. 

Czytaj więcej

Spedytorzy z mniejszymi dochodami i zyskami

Orlen zamierza wybudować w najbliższych siedmiu latach w Polsce 56 stacji wodoru, a łącznie w Polsce, Czechach i na Słowacji 111 stacji za 2,6 mld zł. 

Grupa ZE PAK ma dwie stacje (z ceną 69 zł za kg wodoru) i buduje dalsze 4 punkty. Wzniesienie wszystkich pięciu stacji dofinansował NFOŚiGW kwotą 20 mln zł. 

Wodorowe lobby przekonuje, że Polska wchodzi w erę napędów wodorowych. Grupa Polsat Plus chwali się, że jej samochody osobowe z napędem wodorowym (ma ich ponad 150) przejechały już milion kilometrów. Na dodatek grupa rozpoczęła w Świdniku produkcję wodorowych autobusów marki Nesobus. Już jeżdżą w Rybniku, a kolejne zamówiły Chełm i Gdańsk. 

Wodorowe autobusy są oferowane także przez innych polskich producentów: Autosan, Arthur Bus, Pilea i Solaris. Udziały tego ostatniego w europejskim rynku autobusów wodorowych w 2023 roku wyniosły 44,5 proc. W sumie 180 autobusów wodorowych marki Solaris obsługuje ruch w 24 miastach w dziesięciu państwach Europy. Na lata 2024-2026 portfel zamówień firmy na autobusy wodorowe przekracza 500 pojazdów. 

Pozostało 84% artykułu
Elektromobilność
Elektryczne autobusy potrzebują wtyczek i kroplówki
Elektromobilność
Wnioski po pożarach elektrycznych autobusów
Elektromobilność
Przemysł motoryzacyjny porażony prądem
Elektromobilność
Europejscy producenci autobusów boją się chińskiej konkurencji
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Elektromobilność
Czy wodór zastąpi olej napędowy?