Komisja Europejska planuje zmusić floty do zakupu samochodów elektrycznych. Nakaz ma pomóc producentom ciężarówek osiągnąć w 2030 roku sprzedaż 45 proc. pojazdów z napędem elektrycznym i dekadę później już 90 proc.
Pomysł nakazu nie podoba się użytkownikom samochodów użytkowych. Międzynarodowa Unia Transportu Drogowego IRU podkreśla wagę usuwania rzeczywistych barier, zamiast nakładania szkodliwych nakazów. – UE powinna dać przewoźnikom drogowym narzędzia i stworzyć rynek, a nie przepisy. Nasz sektor potrzebuje środków wspomagających, a nie nakazowych – podkreśla prezes IRU Radu Dinescu.
Czytaj więcej
Branża leasingowa zapowiada poprawę popytu na tabor samochodowy i spodziewa się gospodarczego oży...
Wskazuje, że przede wszystkim niezbędne są ładowarki wysokiej mocy, rozmieszczone nie tylko przy głównych drogach, to jest na sieci TEN-T. Do tego konieczna jest sieć energetyczna mogąca dostarczyć odpowiednią moc dla ładowarek.
Konieczne zachęty nie nakazy
Dinescu przypomina, że elektryczne ciężarówki są dwa-trzy razy droższe od konwencjonalnych a mali przedsiębiorcy, którzy stanowią 80 proc. firm w tej branży, nie są w stanie ponieść tak dużych inwestycji. Dlatego dla nich niezbędna jest krojona na miarę pomoc finansowa.