Mocno rosną długi liczącej 125 tys. firm i zatrudniającej ok. 750 tys. osób polskiej branży transportowej. Jak podaje przygotowany przez Krajowy Rejestr Długów (KRD) raport „Obciążenie ponad normę – sytuacja finansowa w branży TSL", do którego dotarła „Rzeczpospolita", w listopadzie niespłacone zadłużenie firm transportowych w bazie danych KRD przekroczyło 1,24 mld zł. W porównaniu z początkiem 2020 r., a więc okresem jeszcze sprzed pandemii, zwiększyło się o 27 proc. Koronakryzys zwiększył liczbę dłużników o blisko 1 tys. firm, a średnie zadłużenie jednego przedsiębiorstwa transportowego wywindował z 43,2 tys. zł w marcu 2020 r. do 52,6 tys. zł obecnie. W sumie 23,5 tys. firm ma teraz 151,5 tys. przeterminowanych zobowiązań. W najgorszej sytuacji są małe firmy: 71 proc. dłużników prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą.
Rosnące zadłużenie to efekt kilku czynników. Według Adama Łąckiego, prezesa KRD, polscy przewoźnicy mierzą się z dużą konkurencją na Zachodzie i zmieniającymi się regulacjami w innych krajach, co wymusza inwestycje w nowoczesne pojazdy, finansowane np. kredytem. – Przy braku oszczędności i utracie jednego–dwóch dużych klientów firmy mają kłopoty ze spłatą zobowiązań. Drugi powód to wyjątkowo długie w tej branży terminy płatności, tymczasem wynagrodzenia kierowców, bieżące rachunki i opłaty trzeba regulować co miesiąc. Aby przetrwać, przedsiębiorcy zaciągają kolejne zobowiązania i koło się zamyka – tłumaczy Łącki.
Maleje rentowność
Właściciele przedsiębiorstw transportowych mają problemy z utrzymaniem płynności finansowej mimo wzrostu liczby zleceń i pomocy dla branży, m.in. w postaci karencji w spłatach rat leasingowych. Tymczasem nadciągają nowe kłopoty: w 2022 r. przyczynią się do nich mocno rosnące koszty związane z galopującymi cenami paliw oraz planowanymi zmianami przepisów odnoszącymi się do Pakietu Mobilności oraz wynagrodzeń kierowców. – Paliwo i płaca kierowcy to dwa największe udziały w kosztach firmy transportowej, które nie mogą zostać pominięte przy wycenach przewozów – mówi Piotr Mikiel, dyrektor Departamentu Transportu w Zrzeszeniu Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce (ZMPD). Czy zatem stawki za usługi transportowe wzrosną? – To nie przewoźnicy ustalają ceny usług, tylko konkurencyjny rynek transportowy – twierdzi Mikiel. Co prawda, utrzymujące się większe zapotrzebowanie na przewozy poprawiło wysokość frachtów. Ale nie wiadomo, jak długo taka poprawa może się utrzymać.
Zwłaszcza że od lutego 2022 r. stawka kierowcy w ruchu międzynarodowym ma wzrosnąć nawet dwukrotnie, do 14 tys. zł brutto. Z kolei Pakiet Mobilności wymusi zmiany w kabotażu, czyli liczby wykonanych kursów w danym kraju, ograniczając je obowiązkową przerwą oraz wymuszając powrót kierowcy i auta do kraju. To osłabi rentowność działalności.
Kierowcy poszukiwani
Jeszcze większym problemem okaże się brak kierowców. Według różnych źródeł na polskim rynku transportowym brakuje ich od 120 do nawet 200 tys. – W mojej ocenie jest to najpoważniejsza bariera nie tylko dla polskiej branży transportu drogowego. Może wymusić zmiany w funkcjonowaniu gospodarki, a rynek unijny będzie się ograniczać i kurczyć ze względu na barierę w wymianie towarowej – uważa Maciej Wroński, prezes Związku Pracodawców „Transport i Logistyka Polska".