– Kumulacja trudności nadejdzie pod koniec kwietnia/w maju – ocenia przedstawiciel Portu Hamburg Maciej Brzozowski. Ogólnie można zauważyć, że branża transportu morskiego, w tym firmy hamburskie, obecnie dość pesymistycznie ocenia sytuację. Przedstawiciel Portu Hamburg wskazuje, że ilości przeładowywanych w kwietniu ładunków w porcie są niższe niż w poprzedzających miesiącach. – W najbliższych tygodniach nie oczekuje się istotnego wzrostu – zaznacza Brzozowski. Ponadto obserwuje się wydłużenie czasu składowania kontenerów importowych, ponieważ część importerów (szczególnie z Włoch) nie może lub nie jest w stanie ich odebrać, a z drugiej strony mogą się pojawić po raz pierwszy w tym roku trudności z dostępnością pustych kontenerów pod eksport, choć nie jest to jeszcze istotny problem.
Połączenia zachowane
Utylizacja statków jak i pociągów intermodalnych jest ograniczona, a niektóre połączenia kolejowe i morskie zostały anulowane. Dostępność usług transportowych jest jednak zachowana. – Trzeba zauważyć, że terminale, przewoźnicy i spedytorzy ogólnie dobrze radzą sobie z problemami operacyjnymi. Port pracuje normalnie i – pomimo możliwych zwiększonej absencji pracowników ze względu na koronawirusa – nie tworzą się obecnie żadne opóźnienia czy to związane z obsługą statków, czy z obsługą pociągów – podkreśla Brzozowski.
Czytaj więcej w: Port w Gdyni zanotował dobry kwartał
Malejące przeładunki są efektem spadku aktywności gospodarczej w Europie i na świecie. – O ile przemysł chemiczny w Niemczech funkcjonuje bardzo dobrze, o tyle branża automotive i meblarska mają bardzo ograniczoną produkcję, a to jest odczuwalne w transporcie morskim. Co prawda już od 20 kwietnia wraca produkcja w pierwszym zakładzie VW w Niemczech, a w pozostałych oraz w zakładach innych producentów produkcja będzie wznowiona w przyszłym i w kolejnych tygodniach, to jednak łańcuchy transportowe nie funkcjonują dobrze i dostawy z Chin, mimo częściowego podjęcia produkcji, nie w każdym przypadku są pewne, co sprawia, że przewozy samochodów eksportowanych z Niemiec, ale też maszyn i urządzeń, kuleją – zaznacza Brzozowski.
W polskich portach spodziewane niewielkie spadki
O najbliższej przyszłości także ostrożnie wypowiada się prezes Zarządu Morskiego Portu Gdańsk Łukasz Greinke. – Nie możemy wykluczyć, że jeszcze przez jakiś czas będziemy nadal w fazie spadkowej – zastrzega Geinke. Port Gdańsk jest w pełni operacyjny, a przeładunki odbywają się bez zakłóceń, co z punktu widzenia gospodarki kraju jest bardzo istotne. – Oczywiście żegluga z pewnością ponosi konsekwencje tego, co dzieje się na świecie, 90 proc. światowego transportu towarów odbywa się drogą morską. Mimo wszystko optymistycznie patrzymy na drugą połowę roku. Pomimo istniejącego kryzysu, widzimy większy ruch w naszym porcie, jeśli chodzi o liczbę jednostek, choć są one mniejsze. W zeszłym roku przeładowaliśmy rekordowe 52 mln ton, ten rok chcemy zakończyć na poziomie 48,5 mln ton – szacuje prezes Portu Gdańsk.