Jeszcze przed atakami Huti za przepłynięcie statku Kanałem Sueskim trzeba było zapłacić od 400 do nawet 700 tys. dolarów (w zależności od wielkości statku). Przepłynięcie Afryki wiąże się z jeszcze większymi kosztami dla armatorów. Samo paliwo dla kontenerowca to kwota rzędu ok. 1 mln dolarów w jedną stronę.
Do tego dochodzi koszt uruchomienia dodatkowych jednostek w zastępstwie tych, które płyną wokół Afryki, by uniknąć dalszych opóźnień, wydłużenia pracy załogi czy czarteru statków. Drugi największy armator na świecie – Maersk już podjął decyzję dotyczącą wyczarterowania kontenerowców klasy Neo-Panamax (o ładowności 10 000 – 14 000 TEU; TEU – jednostka pojemności odpowiadająca 20-stopowemu kontenerowi) od innych dużych graczy na rynku – japońskiego ONE i tajwańskiego Wan Hai.
Tankowanie w Afryce
Dłuższy czas transportu wpływa też na rozregulowanie siatek połączeń (zawinięć) do danych portów, w tym połączeń feederowych (dowozowych, z większych portów do mniejszych). Przełoży się to także na kongestię w portach Afryki Południowej. Jak powtarzają eksperci, borykają się one z biurokracją, zatorami, a także słabą infrastrukturą. Problemem dla armatorów jest głównie kwestia bunkrowania statków w drodze do/z Europy. Porty Afryki Południowej nie są w pełni do tego przystosowane i w niektórych nie ma wystarczającej ilości zapasów paliw przeznaczonych dla statków (tj. VLSFO – olej opałowy o niskiej zawartości siarki), a czas oczekiwania na tankowanie w porcie w Durbanie wynosił od 8 do nawet 27 dni (dane za 21 grudnia). Armatorzy szukają przez to alternatyw – Maersk poszukuje możliwości bunkrowania w portach na Mauritiusie i Namibii.
Wszystko to przekłada się na wzrost stawek frachtowych, które na przestrzeni ostatnich tygodni drastycznie wzrosły. Jeszcze do niedawna były one na rekordowo niskim poziomie, nawet 800 dolarów z Azji do Europy za kontener 20-stopowy (TEU). Od początku grudnia indeks SCFI (Shanghai Containerized Freight Index) odzwierciedlający zmiany stawek frachtów na rynku przewozów kontenerowych z Szanghaju wzrósł aż o 97%. Jeszcze 15 grudnia za kontener z tamtejszego portu do Europy Północnej trzeba było zapłacić 1029 dolarów/TEU. Na początku stycznia było to dwukrotnie więcej – 2694 dolarów, a obecnie stawki z Azji do Europy sięgają nawet 4500 dolarów/TEU. Do tego trzeba doliczyć także dodatkowe opłaty naliczane przez armatorów, jak PSS (ang. Peak Season Surcharge; okresowy dodatek sezonowy wprowadzany, gdy popyt na fracht rośnie) czy CAC (ang. Contingency Adjustment Surcharge, tzw. dopłata za korektę awaryjną) – za przepłynięcie statku przez Kanał Sueski, które podwyższają ceny frachtu o kolejne kilka tysięcy dolarów. Największy światowy armator MSC ogłosił, że od 15 stycznia do odwołania stawki za fracht ze wszystkich portów azjatyckich do portów na morzach Śródziemnym, Czarnym czy Adriatyckim będą wynosić aż ok. 5000-5150 dolarów/TEU (w przypadku kontenerów 40-stopowych – 7100-7300 dolarów).
Produkcja stanie
Słynny przypadek statku Ever Given, należącego do tajwańskiego armatora Evergreen, który w marcu 2021 r. zablokował na 7 dni Kanał Sueski, spowodował znaczące perturbacje w światowym handlu. Obecna sytuacja będzie nieść za sobą znacznie większe daleko idące konsekwencje dla globalnej wymiany handlowej. Koncerny motoryzacyjne takie jak Tesla czy Volvo już ogłosiły zatrzymanie produkcji na dwa tygodnie w swoich fabrykach w Europie ze względu na opóźnienia w dostawach kluczowych komponentów. Właściciel Volvo, chińskie Geely ostrzega także przed opóźnieniami w transporcie pojazdów elektrycznych do europejskich portów. Ikea zapowiedziała możliwe ograniczenia w dostępie niektórych towarów w swoich sklepach. Z kolei amerykańska firma odzieżowa Abercrombie & Fitch ogłosiła, że – mimo znacznie wyższych kosztów – zamierza zamienić fracht morski na lotniczy, by utrzymać dostawy swoich produktów z fabryk na normalnym poziomie. Odbudowuje się także Kolejowy Jedwabny Szlak, wiodący z Chin przez Kazachstan, Rosję i Białoruś, do Unii Europejskiej. Widoczne jest większe zainteresowanie klientów tą trasą, która mimo znaczącego spadku w ubiegłym roku (-50% na szlaku z Chin do Europy) może stać się i opłacalna cenowo (stawka za fracht do Małaszewicz wynosi ok. 5700 – 6500 dolarów), i czasowo (trasit time do granicy polsko-białoruskiej od 12 do 14 dni).