Zmiana norm emisji CO2 dla pojazdów ciężkich stanowi integralną część pakietu legislacyjnego „Gotowi na 55”. Znowelizowane przepisy przyczyniają się do realizacji ambicji UE, by do 2030 r. zmniejszyć unijne emisje gazów cieplarnianych netto o co najmniej 55% w porównaniu z poziomem z 1990 roku i osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 roku.
Unijni politycy przekonują, że emisji gazów cieplarnianych pochodzących z transportu w UE przyczyniają się do zmiany klimatu i wskazują, że Sektor pojazdów ciężkich odpowiada za ponad 25% emisji dwutlenku węgla.
Przewoźnicy rozczarowani
Przewoźnicy nie są zadowoleni z obrotu sprawy. Związek Pracodawców transport i Logistyka Polska podlicza, że aby zrealizować cele określone w uchwalonych przepisach europejscy przewoźnicy będą musieli wziąć na swoje barki (a raczej kieszenie) do roku 2040, inwestycje o wartości jednego biliona 746 miliardów euro. – Nasze polskie przymusowe wydatki w tym samym okresie to 162 miliardy euro! I już dziś możemy zacząć się zastanawiać skąd mamy wziąć takie pieniądze? Bo branża ich po prostu nie ma – alarmuje prezes TLP Maciej Wroński.
Podkreśla, że Ministerstwo Klimatu i Środowiska nawet nie raczyło, przed ostatecznym głosowaniem w Radzie Unii Europejskiej, zasięgnąć opinii polskiej branży transportu drogowego! – Urzędnicy chyba nie mieli czasu, bo... intensywnie pracowali nad dopłatami do zakupu elektrycznych samochodów osobowych, na które chcą wydać jeden miliard sześćset tysięcy złotych. Albo - w co ja nawet nie chcę uwierzyć - wciąż czują się klimatycznymi aktywistami lobbującymi na rzecz pojazdów elektrycznych – stwierdza prezes TLP.