Loi Macron to francuski protekcjonizm, który bije w polskie firmy transportowe i rozsadza Unię Europejską

Francuski protekcjonizm ogranicza swobodę świadczenia usług i rozsadza Unię Europejską – skarżą się polskie firmy.

Publikacja: 30.06.2016 21:56

Loi Macron to francuski protekcjonizm, który bije w polskie firmy transportowe i rozsadza Unię Europejską

Foto: logistyka.rp.pl

Francja wprowadzi 1 lipca przepisy o płacy minimalnej nazwane loi Macron, od nazwiska ich inicjatora, ministra ekonomii. W myśl tych przepisów przedsiębiorca musi wystawić kierowcy poświadczenie oddelegowania oraz umowę o pracę, które pracownik wjeżdżający do Francji powinien wziąć ze sobą. Przewoźnik musi także wyznaczyć przedstawiciela we Francji, do którego w razie kontroli strona francuska będzie mogła się zwrócić o dokumenty. Pracodawca ma zapewnić zgodny z prawodawstwem francuskim poziom wynagrodzenia pracownika delegowanego.

Na 60 godzin przed wejściem prawa w życie rząd francuski nie opublikował szczegółowych informacji ani wzorów druków, które będą niezbędne, aby kierowca mógł wykonywać legalnie swoją pracę. Tymczasem ustawa przygotowywana jest od ponad roku. – Te protekcjonistyczne działania mają za zadanie usunąć z rynku przewoźników z nowych krajów unijnych, w tym z Polski – uważa prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych Jan Buczek. – Tym samym Francja ignoruje międzynarodowe konwencje i traktatowe uzgodnienia; z jednej strony w pełni korzysta z tego, co daje UE, z drugiej zaś za wszelką cenę stara się ograniczyć udział zagranicznych usługodawców na swoim obszarze – podkreśla prezes.

Przedsiębiorcy mają ograniczoną możliwość przeciwdziałania zagranicznym przepisom. Związek pracodawców Transport Logistyka Polska złożył skargę do Komisji Europejskiej oraz do francuskiego Najwyższego Sądu. Z kolei ZMPD współorganizowało protesty w Brukseli i w stolicach innych państw europejskich. Obie organizacje prowadziły rozmowy z politykami i urzędnikami.

Komisja podjęła postępowanie wobec Francji, a polski rząd zbudował koalicję kilkunastu państw unijnych sprzeciwiających się ograniczaniu swobody świadczenia usług. – Toczy się także postępowanie w sprawie zawieszenia niekorzystnych przepisów przed francuskim sądem, które ma szanse się zakończyć w ciągu najbliższych tygodni – wymienia działania prezes TLP Maciej Wroński.

Jak mówi, nikt się nie spodziewał, że Francuzi wycofają się ze swoich planów pod naciskiem protestów. – Czekamy na rozstrzygnięcie zainicjowanych postępowań przeciwko Francji, stale utrzymujemy presję na naszych i zagranicznych polityków, a także usiłujemy w miarę możliwości pomagać przedsiębiorcom w spełnieniu francuskich wymagań – dodaje Wroński.

Prawo Macrona nie znajduje się w jednym akcie, ale rozsypane jest w różnych ustawach na ponad 3 tys. stron. Zorientować się w całości może jedynie francuski prawnik.

Przewoźnicy są zdezorientowani bałaganem stworzonym przez rząd francuski. – Od dwóch tygodni pół mojej firmy nie robi nic innego, tylko wyszukuje przepisy, jakie mają obowiązywać we Francji od 1 lipca – stwierdza dysponujący flotą ponad stu samochodów przewoźnik spod Radomia Robert Stępień. Za brak dokumentacji kara grozi nie tylko przewoźnikowi, ale i zleceniodawcy oraz odbiorcy towaru. – Już moi francuscy zleceniodawcy pytają, czy spełniam wymogi. Francuski rząd zastrasza całą branże logistyczną – przekonuje przedsiębiorca.

Dodaje, że przepisy, nie dość, że skomplikowane i wprowadzone zbyt późno, to jeszcze podnoszą koszty działalności.

– Opłata za prowadzenie dokumentacji dla dziesięciu kierowców to wydatek do 200 euro na miesiąc. Jeśli firma zatrudnia stu kierowców, robi się już 2 tys. euro miesięcznie. Do tego dochodzi opłata za przechowywanie dokumentów. Prawo wymaga co najmniej 6-miesięcznej umowy, a do tego papiery muszą być trzymane przez 18 miesięcy – wylicza. – Jeżeli ja jako uczciwy przedsiębiorca nie mogę pracować spokojnie w Unii, to niech zachodnie koncerny wynoszą się z Polski. Dość mam takiej Unii, w której nie mamy żadnych praw – kończy Stępień.

Francja wprowadzi 1 lipca przepisy o płacy minimalnej nazwane loi Macron, od nazwiska ich inicjatora, ministra ekonomii. W myśl tych przepisów przedsiębiorca musi wystawić kierowcy poświadczenie oddelegowania oraz umowę o pracę, które pracownik wjeżdżający do Francji powinien wziąć ze sobą. Przewoźnik musi także wyznaczyć przedstawiciela we Francji, do którego w razie kontroli strona francuska będzie mogła się zwrócić o dokumenty. Pracodawca ma zapewnić zgodny z prawodawstwem francuskim poziom wynagrodzenia pracownika delegowanego.

Pozostało 86% artykułu
Drogowy
Jesienne żniwa transportowe nie poprawią rentowności transportu
Materiał Promocyjny
Nowe finansowanie dla transportu miejskiego w Polsce Wschodniej
Drogowy
Kanada testuje Solarisy
Drogowy
Chińczycy zdobyli rosyjski rynek ciężarówek
Drogowy
Nadchodzi nowa generacja ciężarówek Jelcz. Tylko kierownica została taka sama
Materiał Promocyjny
Sieć kampusowa 5G dla bezpieczeństwa danych
Drogowy
Słabe perspektywy producentów naczep
Drogowy
Na placach stoi 2 tysiące ciężarówek ze starymi tachografami