Wiceminister transportu Ukrainy Mustafa Najem tłumaczy, że dla Ukrainy priorytetem jest wyjazd ładownych samochodów, a nie wyjazd samochodów na pusto. – Musimy eksportować, a mamy zablokowane porty i zniszczoną infrastrukturę kolejową. Na początku zgodziliśmy się na kompromis i wyjazd bez kolejki aut na pusto. Ale polska strona zaczęła traktować puste (liczyć w statystyce) jak wszystkie auta. Wiec puste wyjeżdżały szybko, a załadowane stały. Polska strona mówi, że wykonała memorandum, a nasi przewoźnicy stoją.
Czytaj więcej
Tegoroczne nagrody dziennika Rzeczpospolita dla wyróżniających się podmiotów branży TSL już w rękach przedsiębiorców.
Jeżeli nie będziemy liczyć do memorandum pustego transportu, to jesteśmy skłonni porozmawiać z naszymi przewoźnikami, aby oni puste przepuszczali bez stania. Bo pustych jest 30-35 proc. wśród tirów wyjeżdżających z Ukrainy, a w tym połowa to przewoźnicy polscy. Przywożą towar, ale nic nie wywożą, gdy nasi stoją po tygodniu. Musicie pozwolić naszym przewoźnikom szybciej przekraczać granice – stwierdza Najem.
Brutalne wymuszenie
Polskie samochody nie brały ładunków powrotnych, ponieważ stawki są małe, a stracony czas na przejściu uniemożliwiał wykonanie przewozów z pomocą humanitarną. – Ministerstwa Polski i Ukrainy ustaliły, że w zmian za zniesienie zezwoleń, m.in. auta wracające na pusto nie będą stać w kolejach z ładownymi. Przez 3 tygodnie wszystko działało sprawnie, a potem Ukraina zaczęła wpuszczać na te pasy tylko cysterny jadące po paliwo.
Jagodin i Krakowiec mają możliwość odprawiać puste auta, których jest niewiele, może 100 na zmianę. Auta wracające na pusto nie blokują załadowanych – podkreśla Piotr Rejmak z firmy Piotrex Transport.