Przedstawiciele branży transportu drogowego uważają, że przyjęty 7 grudnia projekt noweli ustawy o transporcie drogowym i niektórych innych ustaw w porównaniu do jego wersji z przełomu lipca i sierpnia br. to krok we właściwym kierunku. – Z projektu usunięte zostały rozwiązania związane z systemami czasu pracy, które same w sobie wygenerowałby koszty dla przewoźników na poziomie 16 miliardów złotych rocznie. Ministerstwo Infrastruktury zrezygnowało też z pomysłu, aby całość wypłacanego w międzynarodowym transporcie drogowym wynagrodzenia kierowców była podstawą do naliczania składek na ubezpieczenia społeczne i podatku dochodowego. To pozwoli zaoszczędzić przewoźnikom kolejne kilka miliardów złotych rocznie w stosunku do pierwotnie zakładanych obciążeń – podlicza prezes Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska Maciej Wroński. 

Ostrzega jednak, że tanio nie będzie. – Likwidacja podróży służbowej w przewozach międzynarodowych, pomimo zaproponowanych w projekcie częściowych zwolnień z danin publicznych, oznacza wzrost kosztów pracy średnio o 17-18%. A to przełoży się na wzrost całkowitych kosztów po stronie przewoźnika o około 6% - tłumaczy Wroński. 

Zaaprobowany przez Radę Ministrów projekt został przyjęty z ulgą także w ZMPD. – W ostatecznej wersji rząd odwołał się do istniejących rozwiązań podatkowych i przepisów o zabezpieczeniu społecznym, o co zabiegaliśmy. Z zapisów noweli wyeliminowano całkowicie elementy, które nie wynikały bezpośrednio z konieczności wdrożenia zapisów Pakietu Mobilności. Poważnie zmniejszono kary. Rząd nie zdecydował się także na zastosowanie rocznej karencji wydawania świadectw kierowcy jako kary dla tych przewoźników, którzy naruszyli przepisy. Pozostanie miesięczny okres. Rząd złagodził także zapisy dotyczące baz transportowych. Muszą one pomieścić połowę wielkości floty przewoźnika – wymienia korzystne dla branży zmiany prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych Jan Buczek. 

Przyznaje, że nie udało się jednak włączyć do noweli zapisu, który za przewinienie karałby tylko jeden podmiot, a nie kilka. – Jeżeli kierowca złamie przepis, jak to czasem ma miejsce gdy wydłuży czas jazdy wracając do domu, karę ponosi także zarządzający transportem. Dlaczego za to przewinie ma być karana firma? Kierowcy są wysokokwalifikowanymi pracownikami, z państwowym certyfikatem i poświadczoną podpisami znajomością firmowych regulaminów, a mimo to łamią przepisy. Wiele naruszeń wynika nie ze złej woli, lecz z braku infrastruktury, jak np. moteli. Nie udało się także wpisać zasada wsparcia finansowego dla przewoźników, stosowanego w innych krajach UE – przyznaje Buczek. 

Przewoźnicy mają nadzieję, że Sejm może zmienić projekt. – Tam spróbujemy przekonać posłów o konieczności lekkiej modyfikacji niektórych rozwiązań tak, aby spróbować zmniejszyć te koszty – zapowiada Wroński.