Kierowcy i operatorzy pojazdów (m.in. wózków widłowych) byli w ubiegłym roku jedną z najszybciej powiększających się w Polsce grup zawodowych. Tempem wzrostu, które jeszcze przyspieszyło w porównaniu z 2017 r, ustępowali tylko pracownikom zatrudnianym do prostych prac. Według danych GUS o popycie na pracę w 2018 r. od początku tej dekady, liczba kierowców i operatorów pojazdów zwiększyła się o prawie 36 proc.
Cienie sukcesu
Jak zaznacza Joanna Tyrowicz, ekonomistka z ośrodka badawczego GRAPE i Uniwersytetu Warszawskiego, ten wzrost liczby kierowców i innych pracowników sektora TSL to przykład niezauważanego przez polityków sukcesu polskich firm z tej branży. – Dzięki nim Polska stała się liderem na zintegrowanym rynku usług przewozowych w Europie. To zasługa nie tylko niższych kosztów pracy, ale także sprawności i innowacyjności naszych przedsiębiorstw – podkreśla ekonomistka.
fot. AdobeStock
Z danych GUS wynika, że kierowców i operatorów pojazdów byłoby jeszcze więcej, gdyby nie problemy firm ze zdobyciem chętnych do pracy – w ubiegłym roku pracodawcy zgłaszali w badaniu GUS średnio prawie 13 tys. wakatów (czyli nieobsadzonych pomimo starań wolnych miejsc pracy) na tych stanowiskach, o ponad jedną piątą więcej niż rok wcześniej. Przedstawiciele branży TSL mówią od kilku lat o luce sięgającej 100 tys.(wypełniają ją po części kierowcy zza wschodniej granicy).
CZYTAJ TAKŻE: Europa wciąż potrzebuje nowych ciężarówek