Eliminacja takiej – jak wskazuje branża taxi – nieuczciwej konkurencji stała się kluczowym hasłem protestów, jakie w poniedziałek zakorkowały główne ulice Warszawy. Teraz osoby, które nie popierają żądań taksówkarzy, zamierzają protestować przeciwko zmianom na rynku przewozowym.

Jak się dowiedzieliśmy w piątek o godz. 16 ma odbyć się manifestacja pod siedzibą Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii. To właśnie ten resort, obok Ministerstwa Infrastruktury, odpowiada za kontrowersyjne porozumienie zawarte w środę z częścią środowiska reprezentującego korporacje.

Zakłada ono bardzo szybkie pracach nad nową ustawą o transporcie, już w parlamencie (projekt nowelizacji z początkiem kwietnia wyszedł z Rady Ministrów)i możliwe skrócenie półrocznego vacatio legis (przepisy mają wejść w życie od początku przyszłego roku). Będą również nasilone kontrole przewoźników – m.in. Ubera i Bolt (dawne Taxify). Co więcej, Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo przeciwko obu firmom. Chodzi o uszczuplania należności wobec Skarbu państwa z tytułu podatku VAT oraz podatku dochodowego.

W Uberze są zaskoczeni takim rozwojem sytuacji. I podkreślają, że są największym płatnikiem podatku dochodowego wśród wszystkich dostawców usług transportowych w Polsce. W 2017 r. zaraportowany zysk netto spółki Uber Polska, będący podstawą opodatkowania, wyniósł 8,8 mln zł, z czego firma odprowadziła w Polsce 1,675 mln zł podatków. – Co więcej, kierowcy korzystający z naszej aplikacji są niezależnymi przedsiębiorcami, którzy również odprowadzają należne podatki: VAT, składki ubezpieczeniowe oraz podatek od dochodu – dodaje Ilona Grzywińska-Lartigue, dyrektor komunikacji w firmie Uber w regionie Europy Środkowej i Wschodniej.