W połowie września środowisko przewozów intermodalnych zelektryzowała wiadomość, że austriacka spółka TransContainer uruchomiła intermodalne połączenie z Mediolanu do Moskwy przez Małaszewicze.
Czytaj więcej
Spodziewany jest duży spadek popytu na samochody ciężarowe w Niemczech i całej europejskiej gospodarce. Słaby będzie początek roku.
Prawo dopuszcza przejazdy koleją przez granicę polsko-białoruską, a celnicy nie mają prawa zatrzymać towarów, które nie są objęte sankcjami. Legalnie wszystko wydaje się więc być w porządku, ale z drugiej strony gdzie tu jest sens, logika i zdrowy rozsądek? Portom zabrania się obsługi statków z rosyjską banderą i obsługi towarów w obrocie z i do Rosji, a przewoźnicy kolejowi - zarówno prywatni jak i narodowi (w tym PKP Cargo i DB Cargo), mogą dalej wozić towary w tranzycie oraz do i z Rosji. Zezwala się nawet na nowe inicjatywy i uruchamianie nowych połączeń kolejowych na terenie Europy przez TransContainer, spółkę zależną od Kolei Rosyjskich, wyspecjalizowaną w transporcie kontenerów i mającą biura w Europie Zachodniej.
Z jednej strony wspieramy Ukrainę, a z drugiej handlujemy i robimy biznesy z Rosją. Czy Europa cierpi na kompletne rozdwojenie jaźni?
Dziwne sankcje
Polityka sankcji jest dziwna, albo nawet bezmyślna, jak to ocenia dyrektor zarządzający Rusak Business Services Piotr Sienkiewicz. Wskazuje przy tym przykłady. Unijne rozporządzenie z 15 marca wprowadziło „zakaz wywozu do Rosji tzw. „towarów luksusowych”, wymienionych w załączniku XVIII, z zastrzeżeniem, że dotyczy to wyrobów, których wartość przekracza 300 euro za sztukę (chyba że w załączniku określono inaczej). Załącznik XVIII zawiera zaś wiele nieoczywistych pozycji, m.in. czapki z daszkiem, sztuczne brody, wagi do ważenia osób i -uwaga! – pieluchy i wkładki dla niemowląt (kod 9619 00 81).”