Znów gęstnieje ruch na przejściach samochodowych. Odżywa tamtejsza gospodarka, co od razu uwidacznia się w rosnącym popycie na transport. Wojenne ryzyko spowodowało, że stawki są wysokie i przyciągają nie tylko polskich i ukraińskich, ale nawet rumuńskich przewoźników, których także widać na drogach Podkarpacia. Ciężarówki ukraińskie nie potrzebują zezwolenia na wjazd do UE.
Czytaj więcej
Po pandemicznym 2020 roku, kolejny przyniósł zdecydowane odbicie, wzrosły przychody i zatrudnienie.
Na wjazd na Ukrainę ciężarówki czekają 2 dni, na wyjazd aż 5 dni, a kolejka tirów ciągnie się w kierunku Lwowa przez 20 km. – Samochody puste stoją z ładownymi, przez co kolejka znacznie się wydłużyła. odprawa pustego samochodu trwała 10 minut. Teraz stoją wszyscy, więcej jest przez to zamieszania – tłumaczy Natalia Plakhetko z firmy Angela Truck.
Stojący po stronie ukraińskiej kierowcy nie mają żadnego zaplecza socjalnego. – Nie ma mycia, jedzenia, toalet. Kompletnie nic. Spać też nie mogą, bo muszą pilnować kolejki. Po takich kilku dniach w upale potrzebują kilku dni, aby dojść do siebie. Kierowcy buntują się, ale nic nie mogą zrobić – wzdycha Plakhetko.
Dochodzi do przepychanek, ciężarówki omijające kolejkę mają wybijane szyby lub urywane lusterka. W kolejkach z zasady nie stoją jedynie cysterny.