Minął okres magazynowej gorączki wywołanej pandemią. Klienci tną zapasy, a dzierżawcy magazynów zostają bez przychodu. – Firmy transportowe podjęły decyzję rozwoju w segmencie magazynowym bez analizy ryzyka. Mają teraz podwójny problem, bowiem zmalał zarówno rynek magazynowy jak i transportowy – wskazuje odpowiedzialny za logistykę kontraktową w Paul Schockemöhle Logistics Polska Andrzej Bekierski.
Przyznaje, że odradza przewoźnikom otwierania biznesu magazynowego. – Chyba że jest na ręku 5-8-letni kontrakt magazynowy. Jeśli nie ma go, lepiej zaczekać. Duzi gracze mają wypełnione magazyny i wejście nowych to spore ryzyko, tym bardziej, że rynek magazynowy jest wolno rotujący, o długiej stopie zwrotu – podkreśla Bekierski.
Podnajem i bankowe gwarancje
Przyznaje, że nowi gracze pobrali magazyny i mają problem: brak im wiedzy, aby wypełnić powierzchnie magazynowe. Rośnie ilość pustostanów, średnia dla kraju wzrosła do 8 proc. – Mam sporo informacji z agencji o możliwości podnajmu powierzchni za atrakcyjne ceny, nawet poniżej kosztów najmu z okresu szczytu. Za 2 lata na rynku pojawi się sporo powierzchni i firm transportowych, które będą szukały sposobów wyjścia z magazynów – przypuszcza Bekierski.
Czytaj więcej
Oznacza to opóźnienie prac o wiele lat. Czy wygrają interesy deweloperów z potrzebami mieszkańców?
Firmy przemysłowe i handlowe oswoiły popandemiczną rzeczywistość i jest mniejszy popyt na usługi magazynowe. – Sporo firm na fali popytu z 2023 zwiększyło powierzchnię i teraz cierpi na niedostateczne zatowarowanie. Obrót kontenerowy rośnie wolno, a NJS jest po obstrzałem spadających frachtów morskich. Z umów najmu niełatwo się wycofać, są zazwyczaj 5-letnie zabezpieczone gwarancjami bankowymi – zaznacza przewodniczący Polskiej Izby Spedycji i Logistyki Marek Tarczyński.