Port w Konstancy może stracić część ładunków z Chin, których w 2023 roku przeładował 0,9 mln TEU. – W tym roku dostawy z Chin do Rumunii w szczycie sezonu będą realizowane nowymi trasami – stwierdza Managing Director Romania, Rohlig Suus Logistics Dragos Boranda. Tłumaczy, że podstawowym rodzajem transportu na tym kierunku jest fracht morski, jednak bezpośrednie połączenie z portem w Konstancy zostało odwołane. – Ostatni statek obsługujący tę linię odpłynął w pierwszym tygodniu kwietnia. Zakłócenia wynikają w dużej mierze z zamknięcia portu w Odessie, który obok portu rumuńskiego był jedynym terminalem na Morzu Czarnym oferującym bezpośrednie połączenia z chińskimi portami morskimi. Chociaż Konstanca pozostaje kluczową bramą logistyczną dla towarów transportowanych z Azji, dostawy wymagają obecnie przeładunku w innych portach, takich jak Pireus, Aszdod, Hajfa czy Port Said. W rezultacie czas tranzytu morskiego wydłużył się, w niektórych przypadkach do ponad 30 dni – wskazuje Boranda.
Czytaj więcej
Spedytorzy są jednak sceptyczni co do trwałości wzrostu popytu. Więcej optymizmu mają właściciele terminali, którzy inwestują w wyposażenie.
Przeszkoda na głównym szlaku komunikacyjnym doprowadziła do opracowania innych rozwiązań. Istotną alternatywą są połączenia kolejowe z Chin przez Polskę lub Węgry. Euroazjatycki wskaźnik kolejowy (ERAI) pokazuje, że czas przejazdu z Chin do Polski to średnio niecałe 10 dni. Do tego trzeba doliczyć pokonanie ponad tysiąca kilometrów do Rumunii – z Małaszewicz do Bukaresztu jest ponad 1400 km, a do Konstancy 200 km dalej.
Wzrosty w Małaszewiczach
Przewozy kolejowe z Małaszewicz do Rumunii rosną. – Ogólnie w tym roku w związku z atakami Huti widzieliśmy duże wzrosty zainteresowania pociągami z Chin przez Polskę klientów z Rumunii, Bułgarii a nawet z Grecji – wymienia prezes Symlog Bartosz Miszkiewicz.
ERAI wskazuje, że tegoroczny ruch na Nowym Jedwabnym Szlaku wzrósł (do końca września) o blisko 81 proc. (liczone w TEU) w stosunku do analogicznego okresu roku poprzedniego. Do Polski wzrost przekroczył 154 proc., gdy w drugą stronę zwiększył się o ponad 34 proc.