Wiceprezes wykonawczy, dyrektor ds. operacji handlowych w Scanii Mats Gunnarsson podczas poznańskiego Impact 22 stwierdził, że normy emisji CO2 w transporcie powinny być obniżane. – Staramy się wpływać na polityków, aby ustanawiali jeszcze bardziej wymagające cele. Nie mamy wyboru musimy zrobić wszystko, aby zmniejszyć ślad węglowy transportu – przyznaje Gunnarsson.
Podkreśla, że Scania już jest pewna, że ciężarówki elektryczne będą tak trwałe w użytkowaniu jak diesle. – Za rok zaprezentujemy 40-tonowe zestawy, których akumulatory pozwolą na jazdę przez 4 godziny. Szybkie, trwające 45 minut ładowanie megaładowarką znów pozwoli na 4,5-godzinną jazdę – opisuje przyszłe rozwiązanie Gunnarsson.
Ile to kosztuje i czemu tak drogo?
Odpowiedzialny w Scania za wprowadzenie do sprzedaży elektrycznych ciężarówek Peter Forsberg zapewnia, że za 3 lata marka będzie miała zelektryfikowane wszystkie modele, łącznie z zestawami dalekodystansowymi. – Elektryfikację uważamy za rozwiązanie znacznie lepsze od napędu wodorowego. Efektywność energetyczna wodoru od źródła do koła to niecałe 30 proc., może nawet 25 proc. Ogniwa paliwowe w naszej ocenie nadają się do zastosowania w 10 proc. aut ciężarowych, tyle samochodów, szacujemy, będzie miało napęd wodorowy za 10 lat. Dla reszty użytkowników to rozwiązanie nie będzie satysfakcjonujące. W tej samej perspektywie połowa ciężarówek będzie miała napęd bateryjny. Ten rodzaj napędu ma sprawność 75 proc., czyli taki odsetek elektryczności pozyskanej pierwotnie doprowadza do kół – tłumaczy Forsberg.
Czytaj więcej
Ubezpieczyciele płacą coraz większe odszkodowania, a koszty trafią do konsumentów. Pożary stają się prawdziwym problemem nie tylko dla armatorów, ale i ubezpieczycieli.
Ciężarówki bateryjne są droższe od spalinowych, ale zawsze tak nie będzie. – Konstruując elektryczne pojazdy naszym celem jest, aby koszty użytkowania były niższe od modeli spalinowych. Stopa zwrotu zależy od proporcji cen paliw i energii elektrycznej oraz kosztów CO2. Elektryczne ciężarówki szybko zwrócą się we Francji, natomiast wolniej w Niemczech. Transformacja energetyczna będzie przebiegać w rożnym tempie – uważa Forsberg.