Być może jesteśmy na początku długiej i skomplikowanej operacji rozprzęgania zależności gospodarek zachodnich, a zwłaszcza USA, od gospodarki chińskiej, czyli procesu tzw. decouplingu. Skoro jesteśmy początku, to jest to dobry czas, aby pogodzić się faktem, że pomimo tytanicznej pracy i starań USA, gigantyczny okręt produkcyjny zacumowany od dziesięcioleci w Chinach nie wciągnie nagle kotwicy i nie rozpłynie się w kilka miesięcy po świecie zawijając przy tym wyłącznie do portów w Los Angeles, Rotterdamie czy Gdańsku.
Nie stanie się tak nawet w najśmielszych wizjach defragmentacji produkcji i rozprzęgania łańcucha zaopatrzenia, ponieważ obecna siatka globalnych powiązań i zależności ekonomicznych jest tak gęsta, niebywale opłacalna i wielowarstwowa, że w przypadku nagłej izolacji Chin (np. w konsekwencji inwazji na Tajwan), świat z całą pewnością stanąłby w obliczu kolejnego, tym razem apokaliptycznego w skutkach kryzysu gospodarczego. Owszem, część branż być może opuści Chiny zgodnie z własnymi zapowiedziami, ale nie sprawi to, że z dnia na dzień azjatycki gigant nie stanie się outsiderem światowej gospodarki.
Czytaj więcej
Polscy przewoźnicy protestują przeciwko wejściu na unijny rynek firm transportowych z Ukrainy, jednak jak zauważają firmy logistyczne, pracy jest coraz więcej.
Jeśli nawet znaczący potencjał wytwórczy z własnej woli oderwie się od Państwa Środka, to po pierwsze nie nastąpi to ani do połowy, ani nawet do końca obecnej dekady, tylko zajmie dziesięciolecia. Po drugie, kolejną lokalizacją dla bazy przemysłowej świata będą najpewniej inne kraje niskokosztowe (ang. Low Cost Countries, LCC). W przypadku Azji będzie to m.in. Wietnam, w przypadku USA na rozbracie skorzysta Meksyk. W Europie dogodną pozycję może zająć Polska, przynajmniej tak sugerują niektóre analizy. Po trzecie, aby decouplig zrealizował się zgodnie z ambicjami USA, na pokładzie odpływającego okrętu przemysłowego powinna znaleźć się Europa. To jednak godzi w żywotne interesy największych europejskich gospodarek, które na relacjach handlowych w Chinami zarabiają setki miliardów euro rocznie i z każdym rokiem ta kwota się powiększa.
Obecna trajektoria decouplingu nie do końca pokrywa się także z założeniami samych pomysłodawców, co dobrze obrazuje zeszłoroczny US Reshoring Index, który śledzi trendy w produkcji powracającej do Stanów Zjednoczonych z 14 niskokosztowych krajów Azji. Ostatni raport tej serii, przygotowany przez Kearney, wykazał bowiem, że w 2021 r. uzależnienie produkcji od LCC pogłębiło się, a nie osłabło. Kalkulowany przez firmę wskaźnik MIR (Manufacturing Import Ratio), który dzieli import towarów przemysłowych z owych 14 krajów niskokosztowych przez krajową produkcję brutto wyniósł w 2021 r. 14,49% i z nielicznymi wyjątkami rośnie nieprzerwanie od 2008 r.