Gdyby nie stojące fabryki samochodów, w transporcie byłoby dobrze

Fabryki samochodów stoją i wraz z nimi nie mają pracy przewoźnicy.

Publikacja: 08.09.2021 10:50

Ruch ciężarówek na remontowanej autostradzie A2.

Ruch ciężarówek na remontowanej autostradzie A2.

Foto: GDDKiA

Firmy transportowe specjalizujące się w obsłudze fabryk samochodów stoją. Nie mają zleceń na wyjazd i na powrót do kraju. – To zła sytuacja dla branży, na szczęście innych ładunków jest w bród – zauważa prezes Epo-Trans Piotr Ozimek. 

Z początkiem września ruszył z kopyta eksport. – Mamy bardzo dużo pracy, już zaczął się jesienny szczyt przewozowy – ocenia Łukasz Zawadzki z Sachs Trans International. 

Na duży popyt wskazują też inni. – W zleceniach całopojazdowych na terenie Unii jest stabilnie, nie było znacznego spadku w czasie wakacji – zapewnia prezes Jas-FBG Jarosław Domin. 

Dane Timocom wskazują na brak samochodów do obsługi eksportu z Polski. Widoczna jest 15-procentowa przewaga ilości ładunków nad wolnymi powierzchniami ładunkowymi. Niezrównoważenie jest większe niż w dwóch poprzednich latach. Na rynku polskim brak samochodów narasta od czerwca 2020 roku. 

W przypadku Niemiec od maja jest równowaga. Wcześniej dominował import. W ostatnich miesiącach także w Holandii zrównoważone są nadania z wolnymi samochodami. Dla Francji widoczna jest 5-procentowa przewaga podaży wolnych samochodów nad liczbą ładunków. Dane Timocom wskazują, że jest bardzo mało ładunków z Wielkiej Brytanii – wolnych samochodów jest o 25 proc. więcej niż ładunków. Podobna sytuacja rysuje się w przypadku Włoch. Zaburzenia są być wynikiem kłopotów branży samochodowej. 

Pomimo problemów koncernów motoryzacyjnych, żadna gałąź transportu nie narzeka na brak zleceń. – W ostatnich kwartałach obserwujemy wysoki poziom zapotrzebowania na usługi transportowe w każdym frachcie, w tym również w transporcie drogowym – podkreśla dyrektor Produktu Dystrybucji Krajowej w Rohlig Suus Logistics Sławomir Wujek. 

Popyt spowodował wzrost stawek i to do spektakularnych poziomów. Domin zwraca uwagę na horrendalne ceny frachtów morskich, ponad 16 tys. dol. za 40-stopowy kontener. – Fracht lotniczy również drożeje – zaznacza prezes Jas-FBG. 

Dodaje, że drobnica krajowa notuje ciągły wzrost. Potwierdza to spostrzeżenie konkurencja. – W przypadku transportu krajowego w drobnicy w okresie kwiecień-lipiec odnotowujemy wzrost o 16 proc. r/r. Jeżeli pod uwagę weźmiemy natomiast transport europejski, to wówczas dynamika wzrostu zleceń w tym samym czasie wynosi 25 proc. r/r. Wrzesień był na poziomie poprzednich miesięcy – ocenia Sławomir Wujek. 

Podaż samochodów ciężarowych powinna wkrótce wzrosnąć. – Kierowcy wracają z wakacji i w przyszłym tygodniu przewoźnicy będą dysponowali pełną mocą przerobową – stwierdza Ozimek. 

Firmy transportowe specjalizujące się w obsłudze fabryk samochodów stoją. Nie mają zleceń na wyjazd i na powrót do kraju. – To zła sytuacja dla branży, na szczęście innych ładunków jest w bród – zauważa prezes Epo-Trans Piotr Ozimek. 

Z początkiem września ruszył z kopyta eksport. – Mamy bardzo dużo pracy, już zaczął się jesienny szczyt przewozowy – ocenia Łukasz Zawadzki z Sachs Trans International. 

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Morski
Armatorzy będą robić świetny interes przez co najmniej 2 lata
Przewozy
Europejski problem: brakuje parkingów dla ciężarówek
Przewozy
Przewoźnicy żałują, że weszli w transport krajowy
Przewozy
Modny intermodal, czyli tiry nie chcą wjechać na tory
Przewozy
Na drodze do zrównoważonego łańcucha dostaw