Czy przewoźników czeka koncentracja?

Przewoźnicy są zaniepokojeni rosnącą konkurencją, słabym popytem na transport i spodziewają się w tym roku upadłości i koncentracji branży.

Publikacja: 22.02.2023 09:08

Czy przewoźników czeka koncentracja?

Robert Przybylski

Foto: Robert Przybylski

Nie dość, że wyraźnie spadł popyt na transport międzynarodowy, to jeszcze zagęściła się konkurencja. W 2022 roku GITD wydała 10 171 nowych uprawnień do wykonywania międzynarodowego transportu drogowego ładunków. To 2,5 razy więcej niż w 2021 roku. 

Czytaj więcej

Technologie wodorowe powoli rozkręcają się w Polsce

Stawki transportowe wyraźnie zmalały i ten trend utrzymuje się od czwartego kwartału 2022 roku. – Nierzadki jest brak długoterminowych kontraktów. Z reguły rozstrzygały się one na przełomie roku. Tym razem jednak cześć klientów czekała z podjęciem decyzji do pierwszego kwartału, aby zobaczyć, jak będzie kształtował się rynek. Obecnie zdając sobie sprawę z opisywanej wyżej sytuacji przewoźników, klienci negocjują redukcję stawek – wskazuje Radosław Śliwka z firmy doradczej Smart Projekt. 

Malejące ceny osłabiają przewoźników. – Najbardziej zagrożone są firmy o niewystarczającej zdolności finansowej, nieposiadające dostatecznych rezerw i kapitału, które pozwoliłyby im przetrwać do czasu poprawy koniunktury. Stąd musimy się liczyć z możliwością upadłości wielu mniejszych przedsiębiorców. Trudną sytuację pogłębia znaczny wzrost w 2022 roku kosztów prowadzenia transportowej działalności gospodarczej oraz na nowe ryzyka wynikające ze złego niedostosowanego do specyfiki branży prawa – uważa prezes Związku Pracodawców „Transport i Logistyka Polska” Maciej Wroński 

Brak kierowców to największy problem

Bezpośredniej zależności pomiędzy wzrostem cen paliw, a przejęciem czy bankructwem firm nie dostrzega ekspert i analityk rynkowy Radek Małkiewicz z firmy PSC Consulting. 

Przypomina, że poza nielicznymi wyjątkami, polityka cenowa firm transportowych uwzględnia tzw. dopłatę paliwową na poziomie relacji klient-operator transportowy, jak i operator – przewoźnik, której wysokość jest uzależniona od poziomu cen paliwa. Jest ona z reguły naliczana jako procent od wartości usługi transportowej i najczęściej, nie podlega negocjacjom cenowym. – Pozwala to ograniczyć ryzyko wzrostu cen paliw, zarówno po stronie operatora transportowego, jak również przewoźnika – tłumaczy Małkiewicz. 

Czytaj więcej

Popyt na ciężarówki cały czas wyprzedza podaż

Dodaje, że zwiększenie kapitałów obrotowych, w większości przypadków, miało na celu zapewnienie płynności finansowej w okresie rozliczeń z przewoźnikami i klientami. – W przypadku operatorów transportowych okres rozliczeń z przewoźnikami następuje wcześniej - najczęściej raz na dwa tygodnie, a przy zakupie paliwa raz na tydzień, podczas gdy z klientami z reguły po miesiącu. Firmy potrzebują kapitału obrotowego, aby zachować płynność i zdolność operacyjną w tym okresie. Branża ta pracuje na niskich marżach, co oznacza, że większość firm nie posiada odpowiedniego zapasu kapitału, aby sfinansować to z własnych środków – zaznacza ekspert.

Większe ryzyko dla bankructw widzi po stronie braku kierowców. – Luka na rynku jest szacowana na 200 000 kierowców, co oznacza, że firmy transportowe, aby pozyskać kierowców są zmuszone płacić im więcej, co jest widoczne szczególnie w przypadku transportu międzynarodowego, gdzie średnia pensja kierowcy wg Randstad w 2022 wzrosła o ponad 15% i przekroczyła 8 000 zł brutto. Oznacza to, że z uwagi na niską rentowności, firma transportowa, która nie będzie stanie przenieść takiego wzrostu kosztów na klientów, zacznie generować straty – wyjaśnia Małkiewicz. 

Problemu nie widzą także firmy leasingowe. Dla przewoźników samochodowych Santander Leasing uruchomił niedawno możliwość finansowania transportu ciężkiego w procedurze uproszczonej do wartości 1 miliona złotych. Zabezpieczenie w postaci taboru wydaje się zupełnie wystarczające w sytuacji, gdy na nowy ciągnik trzeba czekać ponad pół roku, a samochody dostępne od ręki momentalnie znikają z placów. – Prognozy analityków Transport Intelligence pokazują, że przewozy krajowe mają rozwijać się w tempie 0,7 proc., a to znacznie wolniej niż obsługa transportu międzynarodowego, który wzrośnie o 2,1 proc. – wskazuje dyrektor zarządzający obszarem małych i średnich przedsiębiorstw w Santander Leasing Jakub Poręcki. 

Pakiet Mobilności

Gwałtowny wzrost firm transportowych tłumaczony jest przez Pakiet Mobilności oraz wojnę na Ukrainie. – Firmy chcą uregulować swoją działalność w Polsce, gdyż wojna na Ukrainie nie pozwala im na prowadzenie działalności gospodarczej w dotychczasowy sposób, a równocześnie mogą ją kontynuować mając siedzibę na terenie naszego kraju. Firmy te często utraciły swoje dotychczasowe źródła przychodów z uwagi na załamanie się rynku transportowego w całym regionie – uważa Małkiewicz. 

Czytaj więcej

Ruszyły prace nad polską gigafabryką za 30 mln zł

Podkreśla, że rozwiązania wprowadzone w ramach Pakietu Mobilności generują konieczność otwierania oddziałów i baz transportowych w poszczególnych krajach, aby ominąć m.in. ograniczenia w kabotażu i przewozach międzynarodowych nałożone na firmy transportowe działające na tym rynku. – Dla firm z Ukrainy i Białorusi jest to szczególnie dotkliwe wymaganie, gdyż z uwagi na działania wojenne i sankcje ich pojazdy będą miały utrudnione czy wręcz uniemożliwione spełnienie wymogu powrotu do bazy oraz spełnienia wymogu coooling off period – stwierdza Małkiewicz.

Czy najsłabsze firmy przejmie obcy kapitał, który w ostatnim roku w dużych ilościach napłynął do branży? – Łatwiej, taniej i szybciej można założyć w Polsce nowe przedsiębiorstwo i uzyskać stosowną licencję na wykonywanie transportu drogowego. Przedmiotem zainteresowania inwestorów raczej będą duże rozpoznawalne na rynku spółki, mające zakontraktowaną pracę przewozową, dobrą opinię oraz wykwalifikowane kadry. I takie procesy dzieją się już w Polsce od kilku lat, choć skala tego zjawiska nie jest duża – zastrzega prezes TLP. 

Zauważa, że kapitał ostatnio inwestowany w transport w Polsce pochodzi raczej z państw unijnych położonych bardziej peryferyjnie w stosunku do centrum Europy niż Polska, takich jak Litwa, Rumunia, Łotwa, Estonia. – Zresztą w podobny sposób zachowują się nasi przewoźnicy przesuwający część działalności operacyjnej na zachód, zakładający swoje spółki i oddziały w Niemczech. Jest to efekt Pakietu mobilności, przed którym przestrzegaliśmy już na początku prac nad tą unijną regulacją – przypomina Wroński.

Rozpocznie się koncentracja?

W Polsce przeciętna firma międzynarodowego transportu drogowego ma 6,6 samochodu, gdy w 2021 roku liczyła 7,4. – Niska koncentracja rynku transportowego jest czymś naturalnym. Udziały takich firmy jak Grupa DHL czy Maersk w całym światowym rynku transportowym nie przekraczają kilku procent. Podobnie wygląda sytuacja analizując rynek pod kątem wielkości firm – na poziomie Europy 91% firm transportowych to firmy małe firmy zatrudniające do 9 osób – przypomina Małkiewicz. 

Czytaj więcej

Tiry oblegają Koroszczyn

Patrząc na poziomie poszczególnych krajów, najniższy udział takich firm ma Luxemburg, gdzie stanowią one 70% firm transportowych. – Nawet na największym rynku, niemieckim, udział takich firm wynosi 75%. Równocześnie udział firm transportowych zatrudniających powyżej 250 osób nie przekracza 0,50%, a samych Niemczech wynosi on niecałe 0,3% – pokazuje Małkiewicz. 

Podkreśla, że podobnie wygląda rynek pod kątem jego wartości, udział największego operatora, Grupy Raben, w całym rynku paletowym w Polsce, przy obrotach prawie 3,5 mld zł w 2021 wyniósł niewiele ponad 2%. 

Zaznacza, że o większej koncentracji można dopiero mówić podczas analizy poszczególnych segmentów, sub-segmentów czy nisz na rynku transportowym, jak na przykład transport chłodniczy. – Szacuje się, że łączny udział trzech firm w Polsce: Fresh, GFL oraz Nagel odpowiada za co najmniej 50% wartości tego segmentu. Innym przykładem jest rynek KEP, gdzie 8 firm odpowiada za ponad 90% wartości rynku – wskazuje Małkiewicz. 

Tłumaczy, że jednym z głównym czynników wpływających na tak niską koncentrację jest specyficzny model operacyjny, jaki funkcjonuje w branży T&L, który opiera się na krótko- i długoterminowej współpracy niezależnych podmiotów. 

Nie dość, że wyraźnie spadł popyt na transport międzynarodowy, to jeszcze zagęściła się konkurencja. W 2022 roku GITD wydała 10 171 nowych uprawnień do wykonywania międzynarodowego transportu drogowego ładunków. To 2,5 razy więcej niż w 2021 roku. 

Stawki transportowe wyraźnie zmalały i ten trend utrzymuje się od czwartego kwartału 2022 roku. – Nierzadki jest brak długoterminowych kontraktów. Z reguły rozstrzygały się one na przełomie roku. Tym razem jednak cześć klientów czekała z podjęciem decyzji do pierwszego kwartału, aby zobaczyć, jak będzie kształtował się rynek. Obecnie zdając sobie sprawę z opisywanej wyżej sytuacji przewoźników, klienci negocjują redukcję stawek – wskazuje Radosław Śliwka z firmy doradczej Smart Projekt. 

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Drogowy
Uwaga! Protest w Gorzycach przy A4
Materiał Promocyjny
Jak wygląda nowoczesny leasing
Drogowy
Jeśli nie nowe naczepy, to odnowione
Drogowy
Wschodnia Obwodnica Warszawy będzie projektowana od nowa
Drogowy
Policja uniemożliwiła przewoźnikom blokadę Szczecina
Materiał Partnera
Kroki praktycznego wdrożenia i operowania projektem OZE w wymiarze lokalnym
Drogowy
Przewozy TIR coraz popularniejsze w Chinach
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście